piątek, 30 października 2009

Roztańczone nogi Ireny


Jest teoria, że przeziębić można się „od głowy”, ja twierdzę, że dużo łatwiej „od nóg”, zwłaszcza jeśli nogi mamy przemoczone. O mokre buty (i nogi) jesienią nietrudno, ale od czego niezawodna Irena nasza złota!

Mokre obuwie, które trzeba szybko wysuszyć, gospodynie wiejskie suszą w ten sposób, że nasypują do butów wysuszonego, jeszcze ciepłego owsa. Owies wchłania wilgoć, więc po paru godzinach się go wysypuje, suszy i służy ponownie. Inny sposób- mniej godny polecenia, to suszenie bucików suszarką do włosów lub zapaloną żarówką. Z dwojga złego już żarówka lepsza, a jeśli suszarka, to trzeba bardzo uważać, żeby skóra nie nagrzewała się zbyt mocno. Zwykle do takiego suszenia używa się żarówki 40 W. Czasem, zamiast owsa kobiety wiejskie grzeją sól i w woreczkach wkładają ją do butów. Sól szybko wchłania wilgoć i po godzinie obuwie jest suche.

(Dom bez tajemnic, Warszawa 1990, Wydawnictwo Alfa, s. 247)

W suchych butach można tańczyć na stole jak Irena Kwiatkowska w filmie Hallo Szpicbródka czyli ostatni występ króla kasiarzy, (1978, reż. Janusz Rzeszewski, Mieczysław Jahoda) lub wywijać młynki jak Tina Turner i jej chórek w nagraniu Proud Mary (warto obejrzeć całość, naprawdę!).



czwartek, 29 października 2009

Znowu Syreny u Ireny!



Z okazji dzisiejszych urodzin Winony Ryder (sto lat!), jeszcze raz przypominamy wspaniały film Richarda Benjamina Syreny (1990)z Winoną Ryder w roli Charlotte Flax. W pozostałych rolach: Christina Ricci jako Kate Flax oraz Cher jako ekscentryczna Mrs.Flax.

Październik miesiącem oszczędzania


Chociaż z października zostało już niewiele, namawiamy do oszczędności, również w inne miesiące. Oszczędność, (nie mylić ze skąpstwem) to drugie imię Ireny. Tym razem nie będziemy przypominać o wrzucaniu złotówek do świnki - skarbonki, ale o oszczędzaniu czasu.Czas oszczędzamy dzięki dobrej organizacji codziennych czynności, bo jak mówi Irena: Są ciekawsze rzeczy do roboty (od sprzątania i gotowania).
A więc: Jak oszczędzać swój czas?

Przede wszystkim utrzymywać ład dookoła siebie.
Trzymać wszystko na "swoim miejscu", aby nie tracić czasu i nerwów na szukanie.
Utrzymywać porządek w swojej odzieży. Np. nie przewracać rękawów na lewą stronę i nie rzucać kurtki,swetra byle gdzie.Mogą się pognieść i trzeba je będzie prasować. Już samo przewracanie rękawów na prawą stronę, gdy się spieszysz, powoduje stratę czasu i denerwuje.
Zaplamienia lepiej usuwać natychmiast, bo się potem zapomina, z czego powstała plama i trudniej ją osunąć.
Czyść obuwie zaraz po jego zdjęciu, brud łatwiej schodzi.
Zaszyj dziurkę póki mała, z małej dziurki powstaje łatwo duża dziura.
Przyszyj guzik, póki go nie zgubisz.
Zanim przystąpisz do jakiejkolwiek pracy-przygotuj sobie wszystko co do niej potrzebne i ułóż "pod ręką", aby nie sięgać lewą ręką na prawą stronę i odwrotnie.
Im wygodniej pracujesz, w prawidłowej postawie, odpowiednimi narzędziami pracy - tym pracujesz wydajniej- czyli oszczędzasz czas i wysiłek.
Dbajmy o dobry sprzęt do pracy i o zmechanizowanie robót domowych - niech pracują maszyny.

(Księga nastolatków, Warszawa 1990, Sport i Turystyka, s.47)

wtorek, 27 października 2009

Zgadnij, kto przyjdzie na obiad


Irena to jednak potrafi zająć się gośćmi…

Zdarza się, że w lodówce mamy zupełne pustki, a tu mąż przyprowadza kolegę i to w porze posiłku. W takim wypadku nie należy się krępować, tylko z uroczym uśmiechem przyjąć gościa "czym chata bogata…” Jeśli mamy ładną czystą kuchnię i sami jadamy w kuchni, możemy tam też podać posiłek. Ale ostrożnie! Niekiedy ludzie uważają, że przyjęcie w pokoju świadczy o ich lepszym traktowaniu, poważaniu itp. Jednak osoby, które znają swoją wartość i nie mają tego typu kompleksów, możemy śmiało zaprosić do kuchni, a będą czuły się równie dobrze jak w salonie.

Co podać, gdy „nic w domu nie ma”? Czasem udaje się jeszcze coś dokupić, ale nieraz i tej możliwości brak. Wówczas dobra gospodyni sięga do żelaznych zapasów, a więc jaj, puszek i domowych przetworów, a następnie właśnie z tego niczego przyrządza doskonałe przyjęcie. Można np. usmażyć z jaj omlet, dodać groszku z puszki i popijać to białym winem, a na deser podać coś słodkiego np. kompot z weka. Wiele osób lubi zwykłe domowe jedzenie, np. placki ziemniaczane, łatwo więc wykazać się pomysłowością. Przy tym nie należy krępować się nikogo. Gość nie był proszony na obiad czy kolację, a więc dzielimy się z nim tym co mamy.

(Dookoła stołu, Warszawa 1981, Watra, s. 144)

Fragment filmu Syreny (1990, reż. Richard Benjamin), dedykuję spotkanym dziś na Kleparzu przyjaciółkom. Cher przyrządza szaszłyki ze słodkich pianek i udowadnia, że w kuchni nie musi być nudno, a w dobrym towarzystwie chipsy smakują 100 razy lepiej niż kawior.

W moim magicznym domu


Pewnie nie spodziewalibyście się, że Irena, nasza „serwetkowa dama”, w swoich książkach opisze jak pozbyć się gości, którzy odwlekają swój wyjazd. Mało tego, że ze słodyczą i uśmiechem namawiać nas będzie do oszustwa…
Ha! A jednak:

Jeśli gość zupełnie zatracił poczucie czasu i mieszkając zbyt długo nie zamierza nas opuścić, trzeba będzie niestety, dopomóc mu w tym grzecznie. Dopuszczalne są nawet maleńkie oszustwa, gdy nie ma już innej rady. Na przykład mówimy, że chcemy wezwać hydraulika i tylko przez wzgląd na naszego gościa wstrzymujemy się. Hydraulik, zdun, czy stolarz proszą o oznaczenia dnia, kiedy mogą przyjść, a więc… nie chcemy ci, mój drogi przeszkadzać, ale… Zresztą tego rodzaju wykrętów mniej lub więcej prawdziwych zawsze znajdzie się dość.

(ABC dobrego wychowania, Warszawa 1969, Wiedza Powszechna, s. 221)

Uprzedzając pytania Czytelników wyjaśniamy, że zdun to zawód o wielowiekowej tradycji polegający na konstruowaniu i budowaniu tradycyjnych pieców: kaflowych, kominków, pieców chlebowych i kuchennych.

Fight Club


Irena wiedziała na długo przed Davidem Fincherem, że chłopaki lubią sobie czasem dać po tzw. mordzie. Ostrzegała wszakże przed zgubnymi skutkami bijatyk w następujących słowach:

Ponadto śmiertelność płci męskiej jest większa, gdyż giną w wojnach, bójkach, awanturach, również częściej w wypadkach komunikacyjnych, katastrofach itp. – to już niezależnie od swojej słabości biologicznej, ale od swej (powiedzmy grzecznie) większej przedsiębiorczości.

(Życie bez starości, Warszawa 1968, Wiedza Powszechna, s. 34)

Oto jeden z najwspanialszych filmowych przykładów rzeczonej „przedsiębiorczości”: gigantyczna bójka z arcykomedii Stevena Spielberga, 1941 (1979). Na dobry początek dnia!



poniedziałek, 26 października 2009

Dr Aslan przywraca grzywie blask


Byłem dziś u fryzjera, więc miałem okazję – jak zwykle – nasłuchać się szczebiotu klientek „zza parawanu” (zakład, który odwiedzam, dzieli „męskich” od „żeńskich” prowizorycznym przepierzeniem). Na pytanie klientki, jak często może farbować włosy, by ich nie niszczyć, fryzjerka odpowiedziała szczerym i pragmatycznym: „To zależy od tego, jak się pani czuje w tych odrostach”.

Oczywiście, od razu pomyślałem o Irenie i jej uwagach na temat niejakiej Marii Juganaru w nieśmiertelnym (nomen omen) Życiu bez starości:

Maria Juganaru w 1961 r. jako 81-letnia kobieta była jeszcze wciąż blondynką. W1950 r. rozpoczęła swe leczenie. Cierpiała na zapalenie stawu kolanowego, nie tylko nie mogła chodzić, ale nawet najmniejsze poruszenie wywoływało szalone bóle. Dr Aslan wyleczyła ją prokainą. Podczas kuracji Maria zaczęła nabierać pięknej, jasnej cery, elastycznej skóry i sprężystości mięśni. Jej włosy odzyskały barwę blond i stały się tak piękne jak za dawnych, młodych lat.

(Życie bez starości, Warszawa 1968, Wiedza Powszechna, s. 75)

A w międzyczasie: myjmy włosy jak najczęściej, wsłuchując się w niezrównaną Mitzi Gaynor:



piątek, 23 października 2009

All the leaves are brown, and the sky is grey


Ciepłe dni końca tygodnia warto wykorzystać na, być może ostatnie w tym roku, mycie okien. Równie ważne jak mycie, jest przygotowanie bezpiecznego stanowiska pracy. Irena, która swoją mądrością objęła wszystkie sfery życia, przytacza ku przestrodze takie oto krwawe historie:

Pewna Pani, która wprawdzie nie myła okien, lecz żarówki w żyrandolu stanęła na stole, na którym była gruba szklana płyta. Na niej postawiła taboret. Gdy sięgnęła do żarówki, taboret się spod niej wyślizgnął, upadła i straciła przytomność. Znaleziono ją po 2 dniach. Leczono ją po wstrząsie mózgu kilka lat i już nigdy nie wróciła do dawnego kwitnącego stanu zdrowia.
Najlepiej jest myć okna z bezpiecznej drabiny. Lepiej nie na parapecie. I znów przykład: Pewna Pani, która myła okno stojąc na parapecie, na drugim pietrze, w pewnym momencie spadła. Wypadła z okna na podwórko. Miała szczęście, że upadła na górę piachu. Wprawdzie była kilka dni w szpitalu, ale wyszła z wypadku bez szwanku.

(Dom bez tajemnic, Warszawa 1990, s.17)

Ufff...

Aby uprzyjemnić Czytelnikom mycie i polerowanie, proponujemy podkład muzyczny:

czwartek, 22 października 2009

Majtki na wałku


Dużo ostatnio mówimy o nadmiarze detergentów w naszym życiu – czy naprawdę potrzebujemy osobnego proszku do białych, kolorów, delikatnych, czarnych, wełnianych czy – nie daj Boże – moherowych ubrań…? Irena radzi, jak prać w zgodzie z naturą:

W wodzie po gotowaniu makaronu dobrze jest prać koronki. Wodę ostudzić, włożyć koronki, zostawić na noc. Płukać koronki w wodzie z dodatkiem octu. Jeśli nam zależy na tym, aby koronki nabrały pewnej sztywności, to możemy je zanurzyć w wodzie, w której gotował się ryż. Jeśli chodzi o większą sztywność koronek, to płuczemy je w wodzie z rozpuszczoną żelatyną (2 g na szklankę wody).

Ważne jest też suszenie koronek. Chodzi o to, by się nie kurczyły, zwijały, by ząbki (pikotki) równo sterczały itd.

A więc upraną, usztywnioną koronkę nawijamy na jakiś walec (np. owinięty płócienkiem wałek do ciasta albo po prostu na butelkę).

(…)

W wodzie po moczeniu przez noc fasoli lub grochu świetnie się pierze białe, delikatne rzeczy (bieliznę, bluzki, koronkę, itp.). Taką wodę z ziarnem gotujemy, przecedzamy i gorącą zalewamy przygotowane rzeczy.

(…)

W serwatce zanurza się na 12 godzin tkaniny poplamione sokiem ze świeżych owoców.

(…)

W zimnym, surowym mleku macza się szmatkę, którą przeciera się ciemne, ale nie tłuste plamy na tapecie.

(Dom bez tajemnic, Warszawa 1990, ss. 230–231)

Założę się, że te panie wszystkie uprały swe koronki w wodzie po makaronie. Mamma Mia!




wtorek, 20 października 2009

Jak być kochaną/kochanym


Po całodziennym piłowaniu drewna, warto zadbać o właściwy strój i wygląd. Irena apeluje: Elegancja na co dzień jest niesłychanie ważna!

U wielu ludzi zakorzeniony jest pogląd, że w domu, kiedy nikt nas nie widzi, można ubierać się jak najgorzej, donaszać stare niemodne suknie, wkładać pantofle nadające się już tylko na śmietnik itp. Straszne to jest nawet wtedy, gdy jesteśmy sami!
Czy można obdarzać uczuciem osobę niechlujną, brudną, rozczochraną w przydeptanych pantoflach? A przecież każdy chce być kochany. Wszystko co robimy, aby nasz dom był miły, przyjemny i atrakcyjny, jest niezmiernie ważne. Pamiętajmy, że większość nieszczęść, jak rozwody, przestępczość wśród dzieci i młodzieży, pijaństwo, jest wynikiem braku prawdziwego domu oraz właściwej atmosfery rodzinnej. Nie kocha się żony niechlujnej, zaniedbanej, która krząta się w starej sukni wieczorowej, zniszczonej i brudnej. Nie kocha się męża drepczącego po mieszkaniu w wyświechtanym szlafroku, spod którego wystają kalesony i przydeptane pantofle. Nic dziwnego, że w takich warunkach małżonkowie szukają wrażeń poza domem.

(ABC dobrego wychowania, Warszawa 1969, Wiedza Powszechna, s.55)

poniedziałek, 19 października 2009

Trochę o wartościach (kalorycznych)


Po leniwym weekendzie wracamy do codziennych spraw. Zdarza się, że weekendowe posiłki są obfitsze i bardziej kaloryczne niż te w tygodniu. Sygnalizując Czytelnikom zbliżającego się Sylwestra, postanowiliśmy sięgnąć do „biblii odchudzania” tzn. do książki „Wenus z patelnią”.
Nie ma kalorii, której nie można zbić, szorując podłogę! A oto kilka przykładów:

Za jedno dobre ciastko ( 300kcal) trzeba prać bieliznę ok. 3 godz.
• jeden cukierek (34 kcal) trzeba odpracować , pisząc listy co najmniej godzinę
• za porcję budyniu ( 360kcal) trzeba pływać półtorej godziny
• za jedną wuzetkę ( 200 kcal) należałoby trzepać dywany przez 45 minut
• batonik czekoladowy ( 119 kcal) trzeba okupić półtoragodzinnym pisaniem na maszynie
• porcja lodów czekoladowych ( 400kcal) kosztuje 55 minut piłowania drewna
• szklanka słodkiego wina wymaga dla spalenia dwóch godzin przy fortepianie
• porcja lodów śmietankowych ( 150 kcal) daje tyle energii, że dopiero mycie naczyń przez 2 godziny zdoła ją zużyć
• 2 łyżeczki cukru dają energię do całodziennego prasowania…

(Wenus z patelnią, Warszawa, 1988, s.143)

Czyli plan dnia jest. Pokrzepieni słodkim winem i lodami udajemy się w te pędy do kuchni lub lasu.

środa, 14 października 2009

Poszukaj muszli na brzegu morza...



Wczoraj jesień, dzisiaj zima… O bezkresny kosmosie!
Zainspirowani głosem naszej stałej Czytelniczki (dziękujemy!), postanowiliśmy zająć się szerokim tematem porządków i jednocześnie przywołać wspomnienie lata. Dziś zaledwie promil tej szerokiej tematyki – „ zachowujemy czystość skarbów z wakacji”.
Co zrobić, żeby przywieziona znad morza muszla nie obrosła kurzem na starej komodzie? Irena radzi : bezwzględnie używać ODKURZACZA.
Co, jeśli w szale porządków złamie się rura ssąca? Jest na to rada!

Co robić gdy pęknie wąż od odkurzacza? – Najlepiej kupić nowy. Ale można naprawić pęknięty, np. kawałkiem starej dętki rowerowej wsuniętej na wąż. Końce dętki owinąć plastrem, żeby się nie zsuwały. Zdarza się, że pęka plastykowa rura. Co wtedy robić? Cały pęknięty koniec odciąć piłką do metalu. Gdy mamy już równe zakończenie, wkładamy je do wrzącej wody. Następnie bierzemy dobra rurkę i jej cieńszy koniec wpychamy do tego uciętego zakończenia. Po paru minutach,gdy wąż wyschnie, rurka będzie dobra, ale krótsza.

(Dom bez tajemnic, Warszawa 1990, ss. 26-27)


Znajdziesz mnie znowu
muzyka: Piotr Figiel, słowa: Wojciech Mann, wyk.: Zbigniew Wodecki i Partita

wtorek, 13 października 2009

Czwarty stopień zasilania


Jesień idzie, nie ma na to rady. Właściwie już przyszła, wystarczy spojrzeć za okno.
Nie ma nic przyjemniejszego w zimny, jesienny dzień niż ciepłe żeberko. Żeberko grzejnika oczywiście. Aby kaloryfer działał prawidłowo, żeberka muszą być czyste. Umycie go we wszystkich zakamarkach jest nie lada wyzwaniem. Sięgnijmy do niezawodnych porad Ireny, która przegryzła ten problem (do żebra).

Mycie grzejników - od czasu do czasu - jest konieczne, bo przecież między żeberkami i na żeberkach gromadzi się kurz i brud. Ścierką czy odkurzaczem niełatwo jest go usunąć, ale można to świetnie zrobić szczotką do mycia butelek, maczaną w wodzie ze środkiem czyszczącym, a potem w wodzie czystej.

(Dom bez tajemnic, Warszawa 1990, s.103)

Wkrótce, dzięki poradom Ireny, dowiecie się jak wyczyścić zabrudzoną ścianę przy grzejniku za pomocą "klucha" z ciasta.

niedziela, 11 października 2009

Kozie-radka


Drodzy Czytelnicy!

W odpowiedzi na duże (tak, tak) zainteresowanie tematyką zielarską oraz pytaniami "gdzie zaopatrzyć się w nasiona kozieradki", Redakcja Bloga odsyła do sklepu internetowego www.rajsmakosza.pl.
Irena, jako miłośniczka wszelkich naturalnych przypraw i ziół, gorąco poleca te "retro" skarby przyrody.
Wkrótce dzięki Jej wiedzy i licznym książkom, odkryjemy przed Wami sekrety czarnuszki, lubczyku i kolendry.

sobota, 10 października 2009

Sobota pracująca



Drodzy wielbiciele porad Ireny!
Czas na obiad. Mamy nadzieję, że do swoich sobotnich dań obiadowych dodaliście (jak zaleca Irena) odrobinę "chińskiego ducha smaku". To nic innego jak glutaminian sodu, dodawany w obfitych ilościach do "Veget", "Warzywek" i "Kucharków". Jeśli w planach macie włoskie danie a w lodówce brak parmezanu... Nic to. Irena radzi zmieszać starty ser morski ze szczyptą suszonej kozieradki. Włoski smak gwarantowany!

(Ziółka i my, Wydawnictwo PTTK "Kraj", Warszawa, 1983)

Smacznego!

piątek, 9 października 2009

Chińskie danie, fartuch w śmietanie




Ostatnio moim ulubionym zajęciem (101 sposobów jak zrobić sobie przerwę w pracy) jest otwieranie na dowolnej stronie, dowolnej książki Ireny. Nigdy się nie zwiodłam.
Do tej pory „top of the tops” było zdanie z książki „Dom bez tajemnic” :
  
Czasami prodiż jest tak brudny,  że aż żal.

A dziś…

Nie należy schodzić po większe zakupy w wizytowej sukni ani też zbiegać do sklepu z rozczochraną głową, w szlafroku i narzuconym niedbale palcie oraz w przydeptanych pantoflach. Natomiast można iść do pobliskiej spółdzielni w czystym i schludnym fartuszku, zwłaszcza gdy się np. schodzi po mleko, śmietanę lub kapustę kiszoną czyli po coś, co łatwo się wylewa i plami ubranie.

(ABC dobrego wychowania, Warszawa 1969, Wiedza Powszechna, s. 167)

Spółdzielnio Dąbie i osiedlowy sklepie -  drżyjcie przed moim fartuchem!

These Boots Are Made for Walkin'




Coraz mniej warsztatów szewskich, a zelówki jak się odklejały, tak się odklejają… Irena radzi (nie wiedzieć czemu, chłopcom tylko):

Odklejoną zelówkę, zwykle na czubkach butów o gumowych spodach, chłopcy przyklejają w ten sposób: biorą czysty stary wkład z długopisu (oczyszczony denaturatem). Czyszczą starannie odklejoną część zelówki, a gdy wyschnie, zapalają zapałką wkład i wsuwają go w szparę między butem a zelówką. Ściskają i gotowe. Można jednak też użyć do klejenia kleju „Butapren”.

Także nadmiar foliowych woreczków przyniesionych ze sklepu nie jest Irenie straszny. W końcu, w butach należy przede wszystkim chodzić:

Jeśli buty przemakają chłopcy ratują się w ten sposób, że na skarpetki wkładają woreczek z folii. Zawsze to „sposób”, ale buty, które przemakają, niewiele są warte.

(Dom bez tajemnic, Warszawa 1990, s. 248)