środa, 29 czerwca 2011

Cement pyłochłonem!

W erze ogrzewania podłogowego i wszechobecnych „paneli” łatwo zapomnieć, że podłoga niejedno ma imię. Bywają także podłogi cementowe; dziś Irena radzi, jak utrzymać taką podłogę w nienagannej czystości:

Podłogi cementowe myje się gorącą wodą z sodą lub krochmalem albo pastą samo połyskową. Mydła nie należy używać! Gdy podłoga nieco przeschnie, zmyć ją ponownie, biorąc na 4 l wody pół kg sody. Myć tak długo, aż cement przestanie wchłaniać roztwór. Wtedy zostawić do wyschnięcia. Po wysuszeniu cement można wyświecić pastą albo czyścić tzw. pyłochłonem.

(Dom bez tajemnic, Warszawa 1990, s. 45)

wtorek, 28 czerwca 2011

Lato czeka


Dziś, drobne przypomnienie dla wszystkich, którzy właśnie pakują walizki na wakacyjną wyprawę.

Miejcie na uwadze przede wszystkim wygodę, nie elegancję. Pamiętajcie, że prawdopodobnie trzeba będzie samemu dźwigać swoje bagaże. Walizka skórzana jest zawsze ciężka. Bez wątpienia jest śliczna, reprezentacyjna, ale można się nią obarczać tylko wtedy, gdy na pewno będzie towarzyszyć nam mężczyzna i... jeśli potrafimy być dla niego bezwzględne.


(ABC dobrego wychowania, Warszawa 1965, s. 189)

piątek, 17 czerwca 2011

Przydrożne golasy

Dzięki Bogu, już piątek. Wszystkim, którzy wyruszają na weekendowe wyprawy, radzimy omijać podejrzane przydrożne oberże, usilnie przepytywać obsługę barów i restauracji,  co kryje się pod nazwą "danie firmowe". Nie wstydźmy się, próbujmy, testujmy! Skoro tak rzecze Irena - musi tak być!

Nie wstydźmy się zapytać kelnera, co znaczy nazwa jakiegoś dania, jeśli jej nie znamy. Domagajmy się odpowiedzi dokładnej, aby się potem nie czuć nabranymi. Owszem, miłe są i niespodzianki, ale niech choć jedna osoba z obecnych przy stole, wie co to za potrawa. Rożnych nazw rozmaitych potraw namnożyło się w kraju niemało. Wiele restauracji lansuje tzw. "dania regionalne", pod nazwami, które zwykle nic nie mówią. Do tego stopnia, że gdyby nie rubryki w menu, nie byłoby wiadomo czy to zupa czy deser czy drugie danie. Weźmy na przykład z nazw polskich "golasy", a z nazw międzynarodowych "turnedos a la Rossini". Golasy to wielkie jak ręczne granaty kluchy z kaszy gryczanej, a turnedos a la Rossini to porcja wołowiny na grzankach, danie wymyślone przez słynnego kompozytora i twórcę oper oraz smakosza nad smakoszami- Rossiniego.

(Kuchnia pod chmurką, Warszawa 1988, Wydawnictwo PTTK „Kraj”, s. 120)

środa, 15 czerwca 2011

Światła wielkiego miasta

 
Ze słonecznego San Francisco przenosimy się do równie przyjaznej Kanady. Wizyta u kanadyjskich przyjaciół zainspirowała Irenę do niecodziennej dekoracji stołu.

Liczy się pomysł. Zawsze można wymyślić coś oryginalnego. Widziałam np. podawanie posiłku na wielkich, prostokątach, kolorowych, lakierowanych, dość twardych obrazkach z widokami Kanady. Jedząc, można było przyglądać się górom i jeziorom lub światłom miasta Edmonton.

(Dziesięć przykazań prawidłowego żywienia, 1986, Warszawa, Watra, str. 9)

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Lodówka do chrzanu!


Sezon grzewczy za nami, a przed nami: sezon wyjazdów! Irena przekonuje, że nie ma lepszego prowiantu, niż mrożonki. Tylko jak je przewieźć do dalekiej Ustki bądź… San Francisco? Irena radzi:

Jeśli podróż nie trwa dłużej niż godzinę i nie ma upałów, można je przewieźć w siatce lub koszu, opakowane w gazety. Jeśli trwa dłużej i jest gorąco, najlepiej skorzystać z ręcznej chłodziarki turystycznej, która ma uchwyt do noszenia, a wewnątrz woreczek z mieszaniną chłodniczą, którą przed użyciem zamraża się w zamrażalniku chłodziarki. Można też paczki z mrożonkami ułożyć ścisło w kartonie i zapakować w gruby koc lub obłożyć woreczkami z folii z kostkami lodu i umieścić w plastykowym pojemniku. Warto też wiedzieć, że produkuje się u nas podróżne lodówki kampingowe z izolowanymi bokami albo takie, które podłącza się do akumulatora samochodowego (12 V), płynnego gazu lub do zwykłej sieci o napięciu 220 V.

Na wsi produkt opakowuje się produkt w liście pokrzywy lub chrzanu, potem w grubą warstwę gazet i też parę godzin utrzymuje się świeżość i zamrożenie.

(Dom bez tajemnic, Warszawa 1990, s. 152)

czwartek, 9 czerwca 2011

Liściem i głąbem


U progu lata, Irena wychodzi naprzeciw wszystkim kontuzjowanym, lub narażonym na kontuzje, a jak wiadomo w wakacje o to nietrudno. Co ulży obolałej łydce? Poczciwy, kapuściany liść!

Wybrać kilka liści kapuścianych, usunąć ich gruby nerw i zmiażdżyć wałkiem do ciasta lub butelką (zadbać o idealną czystość). Przyłożyć je na ranę, wrzód, czy obolałą część ciała i przytrzymać bandażem. Zmieniać okład 2 razy dziennie.

(Bądź zdrów-Smacznego! O odżywczych i leczniczych właściwościach roślin, Warszawa 1985, Watra, s.123)

sobota, 4 czerwca 2011

Truskawki


W dzisiejszym odcinku Irena zaleca owocowe obżarstwo.

Jedzenie truskawek - to jedno z bardzo niewielu szalonych obżarstw, które można polecać wszystkim, niezależnie od wieku, stanu zdrowia itd. Nawet cukrzycy świetnie je znoszą, bo cukier, który zawierają truskawki - to łatwo przyswajalne lewulozy.
Zdarzają się - choć rzadko osoby uczulone na truskawki. A kto powinien jadać dużo truskawek w celach leczniczych? Reumatycy, artretycy, a także podagrycy, jako że truskawki działają profilaktycznie przeciw atakom tej choroby. Są świetne dla przeróżnych wątrobiarzy i nerkowców, dla chorych na płuca,  dla dzieci i rekonwalescentów. Wspaniale działają na urodę i to nie tylko te jadane, ale także jako maseczka upiększająca. Po codziennej kuracji truskawkowej cera staje się nieomal jak u niemowlęcia.

(Czy wiesz co jesz?, Warszawa,1985, Wydawnictwo Alfa, s.181)