piątek, 25 listopada 2011

Prodiż na gazetach


Kto z nas ma jeszcze w domu prodiże, ten doceni zdroworozsądkowe rady Ireny odnoszące się do tego zapomnianego – niezwykle przydatnego sprzętu AGD:

Gdy się coś w prodiżu nie piecze, nie należy stawiać go w przewiewnym miejscu, a także na rozgrzanej powierzchni kuchni lub na maszynce elektrycznej podłączonej do sieci! Czyli nie należy prodiża umieszczać tam, gdzie może być narażony na straty ciepła lub na nadmierne jego dostarczanie. Jeśli jednak prodiż nie chce rumienić od spodu, niektóre gospodynie ustawiają napełniony, zamknięty, ale nie włączony do prądu pojemnik na maszynce elektrycznej i ogrzewają 3-5 minut. Potem zestawiają prodiż z kuchenki, włączają do prądu i pieką jak zwykle. Inny sposób to stawianie prodiża na metalowej tacy (są takie, nieraz w piękne wzory) wyłożonej grubą warstwą gazet. Na te gazety stawia się prodiż i dopiero wtedy go włącza.

(Dom bez tajemnic, Warszawa 1990, s. 123)

niedziela, 20 listopada 2011

Bursztynowym szlakiem


Jakiś czas temu, równie jesienną porą, zachęcaliśmy do odkurzania muszli przywiezionych znad morza. Porządkom towarzyszyła wiecznie młoda piosenka w wykonaniu Zbigniewa Wodeckiego. Dziś także odświeżamy wakacyjne skarby. Na listę zakupów wpiszcie amoniak!

Przedmioty z bursztynu czyści się ciepłą wodą z amoniakiem; następnie płucze czystą wodą i wyciera flanelką.

(Cztery pory roku w gospodarstwie domowym, Warszawa, 1992, str 168)


niedziela, 13 listopada 2011

Dom gry


W długie jesienne wieczory umilamy sobie czas różnoraką rozrywką. Jeśli lubicie karty i w planach macie towarzyskie spotkanie na małą partyjkę, Irena z serca radzi odświeżenie ulubionej talii.

Karty do gry można czyścić denaturatem lub na sucho - magnezją zmieszaną ewentualnie z benzyną.

(Cztery pory roku w gospodarstwie domowym, Warszawa, 1992, str 132) 

czwartek, 3 listopada 2011

Żywią i bronią


Nie wiemy jak to się stało, ale chyba jeszcze nigdy na Blogu nie pisaliśmy o kanapkach. A przecież to najskuteczniejsza "metoda na głoda". Znawcy twierdzą, że podstawą kanapki jest miękki i soczysty środek, głodni wiedzą, że i wyschnięta kanapka w nagłych wypadkach smakuje wyśmienicie. Po raz kolejny sięgamy dziś do przepisów z  Książki kucharskiej dla samotnych i zakochanych, aby za radą autorów przygotować kanapki. Macie bułkę barową, wczorajszy chleb i linijkę? No to zaczynamy.

Wczorajszą bułkę barową krajemy na średniej długości plasterki, które cienko smarujemy masłem. Jeżeli kanapki robimy z białego chleba (też wczorajszego, bo inaczej kromki będą zbyt grube, mało ścisłe i rwące się przy krajaniu), to kromkę grubości 1/2 cm dzielimy na jednakowe prostokąty o wymiarach 4x6 cm. Kanapki przeładowane są rzadko ładne - i poza tym niemodne! 
Dlatego nie silmy się na zbyt wymyślne kombinacje, których nikt zresztą od nas nie oczekuje. Plasterek bułki lub przykrojony do kanapkowej miary kawałeczek chleba po posmarowaniu masłem przykrywamy plasterkami, niezbyt cienkimi, szynki i twardego sera. Na talerzu układamy na przemian kanapki z szynką i serem. Są to najprostsze "kawalerskie" kanapki. Od pań oczekujemy nieco bardziej wyszukanych. To naturalne. (Wiadomo ;-) red.)

(Maria Lemnis , Henryk Vitry, Książka kucharska dla samotnych i zakochanych, Warszawa, 1962, s. 220)

Gdzie zobaczymy najdoskonalsze kanapki? W kinie oczywiście! Amerykańskim. Od dziś także na irenowym blogu :-)