wtorek, 17 stycznia 2012

Ale folia! Alufolia!

W dzisiejszych, dostatnich czasach, łatwo zapominamy, jak wiele produktów uchodziło w naszym kraju do niedawna za luksus. Czytając Irenę, możemy odkryć urok i użyteczność wielu z nich na nowo. Ot, taka na przykład folia aluminiowa, zwana przez Irenę „alufolią””

Alufolia cienka może znakomicie służyć do pieczenia mięsa, drobiu, ryb, serdelków, ziemniaków, ciast i wielu innych potraw, owoców, warzyw itd.

Można jednak zapytać: ale po co? Otóż piekąc w alufolii mamy produkt o wiele smaczniejszy i zdrowszy, bo nie stracił w czasie pieczenia składników odżywczych, witamin, soli, wody, itp. Dla wielu będzie też ważne, że takie pieczenie nie daje przykrych zapachów, nie brudzi ścianek piekarnika. Na ogół w alufolii piecze się dłużej, ale to, co można piec na bardzo dużym ogniu – upiecze się szybciej i to bez przypalenia.

(…)

W alufolii – podobnie jak szaszłyki – można piec jabłka, ziemniaki, buraki, faszerowane jarzynki, mięso różnego rodzaju, a także ciasteczka, słowem – wszystko!

(…)

Kwiaty przewożone w alufolii nie więdną, nawet całą dobę, jeśli są skropione wodą.


(Dom bez tajemnic, Warszawa 1990, ss. 89-90)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz