wtorek, 29 grudnia 2009

Wczorajsza? Nie! Dzisiejsza!


Wydawałoby się, że okres świątecznych cudów i niespodzianek już się skończył, a tu biografia Ireny codziennie odsłania przed nami nowe, nieznane fakty.
Pod koniec lat czterdziestych Irena była Redaktor Naczelną Dwutygodnika Społeczno-Obywatelskiej Ligii Kobiet, pod tytułem "Kobieta Dzisiejsza". Pismo propagowało obraz kobiety aktywnej zawodowo, przede wszystkim robotnicy: strony "Kobiety Dzisiejszej" pełne były szczęśliwych, uśmiechniętych traktorzystek, murarek i kołchoźniczek. "Kobieta Dzisiejsza" istniała trzy lata (1947-1950), zastąpiło ją pismo pt. "Moda i życie praktyczne". Jak tylko staniemy się szczęśliwymi posiadaczami egzemplarzy pisma, natychmiast podzielimy się z Wami jego zawartością.

poniedziałek, 28 grudnia 2009

Motyla noga


W wyniku błyskawicznego, poświątecznego śledztwa jakie przeprowadziliśmy, wyszły na jaw nowe fakty z bogatej twórczości Ireny. Otóż w 1964 roku na zlecenie Oddziału Szkolenia Komendy Głównej Milicji Obywatelskiej, Irena napisała poradnik savoir-vivre'u milicyjnego dla funkcjonariuszy MO, pod uroczym tytułem "Uprzejmy milicjant". Poniżej zamieszczamy tytuły rozdziałów i podrozdziałów:

Kultura na cenzurowanym
Forma i treść
Czy kultury można się nauczyć
Być milicjantem nie jest łatwo

Jak cię widzą, tak cię piszą
Jak widzimy sami siebie?
Pierwsze wrażenie
Wszyscy chcą ładnie wyglądać
W lecie
W zimie
Od święta
Niekorzystne dni
Ordery i odznaczenia
Milicjant w cywilu
Czystość przede wszystkim
Kilka uwag o higienie osobistej
Kultura fizyczna i zdrowie

Nie tylko suknia zdobi człowieka
Skromność
Godność osobista i autorytet
Znajdź siebie
Błąd w ocenie
Napraw, coś zepsuł
Koleżeństwo i solidarność
Punktualność
Zebrania
Odprawy, narady i instruktaże
Sąd wymaga szczególnej powagi

Z szacunkiem do obywatela
Sztywność i ponuractwo
Poufałość
Dystans
Szacunek dla słowa
Na ulicy
Ładny chód
Czy umiesz stać?
Dbaj o swoje miasto
Pomagaj innym
Drobnostka czy problem?
W środkach lokomocji

W pomieszczeniach służbowych
Wobec interesanta
Uścisk dłoni
Przy telefonie
Pukanie do drzwi

Zachowanie się w domu
Gdy jesteś zmęczony
Pokaż mi, jak mieszkasz , powiem ci, kim jesteś
Ludwiku, do rondla!
Goście w domu
Jeszcze a propos palenia
Jak prowadzić rozmowę ?
Dyskrecja
Przed telewizorem
Rodzice i dzieci

Między ludźmi
W teatrze, operze, sali koncertowej
W kinie
Na odczycie
W muzeach i salach wystaw
W poczekalni u lekarza
Ręce nie przy twarzy
Jak się witać?
Trzeba się przedstawić
Trzeba się ukłonić
Jedzenie i picie na ulicy
Przy wspólnym stole
Jak nakrywać do stołu
W lokalach gastronomicznych
Zaproszenie do tańca
Na wczasach

O kulturze języka
Bogactwo języka i śmiecie
Brzydkie słowa
Słowa uprzejme
Piszemy listy
Jak pisać list
Wszechstronność zainteresowań

Niestety, obecnie dysponujemy jedynie kilkoma zeskanowanymi rozdziałami tego wyjątkowego poradnika. Mamy jednak nadzieję, że wkrótce uda nam się go zdobyć. A póki co, kilka porad:

Niedozwolone jest, że podczas odprawy, narady czy odczytu nagle ktoś wyjmuje pilniczek lub scyzoryk i zaczyna sobie wydłubywać brud spod paznokci. Przy okazji wspominamy, że chełpienie się ilością wypitego alkoholu – tak częste wśród mężczyzn – jest nie tylko niemęskie, ale i niesmaczne. Czy męska głowa do wódki to rzeczywiście powód do chwalenia się?

(Uprzejmy milicjant, Irena Gumowska, Jan Kapica, 1964, Warszawa, Wyd. Oddział Szkolenia KGMO, s.62)

czwartek, 24 grudnia 2009

Wesołych Świąt!


Z okazji Świąt Bożego Narodzenia, życzymy aby w Waszych prodiżach nic się nie przypaliło, żeby zamarznięte szyby nie wymagały przecierania denaturatem, żeby w słoikach zawsze było słońce, żeby Wenus trzymała Waszą patelnię, żeby dom nie miał przed Wami tajemnic, a przede wszystkim żebyśmy Wszyscy w Święta i po Świętach, i w każdy inny dzień, traktowali się z szacunkiem i życzliwością!

Wesołych Świąt!

wtorek, 22 grudnia 2009

Robota dla robota


Niejedna Pani i niejeden Pan Domu znajdą zapewne pod choinką robota kuchennego, malakser, blender, młynek do kawy bądź sokowirówkę. Irena nie potępia podobnych kuchennych pomocy, ale też zachowuje względem nich zdrowy rozsądek i trzeźwy sceptycyzm:

Badania prowadzone nad czasem zużytym przy pracy ręcznej i przy użyciu sprzętu zmechanizowanego niemal zawsze wykazują, że ręcznie jest dłużej, ale… niewiele. Na przykład czas rozdrobnienia marchwi, aby z niej wydobyć sok, trwa tak samo długo, czy będziemy trzeć ją na tarce, czy w robocie (sokowirówce). Grubą marchew np. możemy trzeć na tarce wygodnie, a umieszczenie jej w robocie wymaga dodatkowej pracy – pokrajania w słupki. Bywa, że przy użyciu robota nie przetarte cząstki jarzyn dostają się między pokrywę i tarkę, a potem spadają do rozdrobnionych jarzyn. Trzeba temu zapobiec, czyli przerwać pracę, usuwać nie starte cząstki i tracić mnóstwo czasu. (Przy robocie czeskim takie „awarie” się nie zdarzają). Niemniej roboty oszczędzają nam wysiłku. To one „się męczą” – nie my.

(Dom bez tajemnic, Warszawa 1990, Wydawnictwo Watra, s. 153)

Tymczasem – w duchu zbliżających się Świąt – przypomnijmy bożonarodzeniowego klasyka, czyli Gremliny rozrabiają (1984) Joe Dantego i niekonwencjonalny użytek malaksera i kuchenki mikrofalowej, jaki zaczyna się od pozycji 1:26!



poniedziałek, 21 grudnia 2009

Nie zapomnisz nigdy


W ferworze świątecznych przygotowań naprawdę nietrudno stracić głowę. Po wyjściu ze sklepu okazuje się, że znowu zapomnieliśmy o cynamonie, kostce masła, proszku do pieczenia, bateriach do świątecznych dekoracji. Po świętach przypominamy sobie, że znowu nie złożyliśmy życzeń wujkowi Staszkowi.
Wypróbujmy zatem sposoby Ireny:

1. Węzełek na chusteczce - sposób stary i niezawodny. Oczywiście tylko wtedy, jeżeli nie zapomnisz czego węzełek dotyczy.
2. Kartka w puderniczce. Puderniczka jest jedynym przedmiotem, którego kobieta nigdy nie zapomni.
3. Napis na zwierciadle zrobiony mydłem, zerkamy przed wyjściem z domu.
4. Studencki sposób: intensywnie myśleć przed zaśnięciem, o tym co mamy jutro załatwić.
5. Spis potrzeb. Notes z adresami, numerami telefonów itd.

(Kalendarz Przyjaciółki, Warszawa, 1977, Wydawnictwo Współczesne Prasa, s.147)


środa, 16 grudnia 2009

Kiedy zima się zaczyna


Od kilku dni pogoda jakby bardziej zimowa. Jeśli koniecznie chcecie oglądać ulice podczas jazdy środkami MPK a szyba jest skuta lodem i niewiele zza niej widać, wykorzystajcie patent Ireny.

W tramwaju nieraz chuchamy, aby zrobić sobie okienko w zamarzniętej szybie. Można też zeskrobywać lód plastykową ramką od biletu miesięcznego.

(Dom bez tajemnic, Warszawa 1990, Wydawnictwo Alfa, s. 21)

Ciekawe czy Krakowska Karta Miejska przetrwa bez szwanku skrobanie i czy zapiszczy podczas kontroli...
Na wieczór proponujemy piosenkę prawie o zimie, prawie o świętach a jednak zupełnie o czymś innym.

wtorek, 15 grudnia 2009

Zręby i podwaliny czyli resztki z rosołu


Dziś na Blogu premiera książki pt. Elementarz gotowania, wyłowionej z odmętów przepastnego mieszkania na krakowskim Kazimierzu. Czy znacie podręcznik kulinarny, który posiadałby rozdział: Jak wykorzystać resztki z rosołu? A u Ireny - proszę bardzo. Jest nawet rozdział zatytułowany : Jeśli zostaną nam żółtka… W kuchni Ireny, nic się nie marnuje. Co ciekawe, jest to książka, która pochwala potrawy z torebek i koncentratów, choć Irena przestrzega: Nie wolno zupy wstawić na ogień i iść czytać książkę! Przepis na Klops czyli fałszywego zająca zostawimy na później a dziś jako się rzekło: Jak wykorzystać resztki z rosołu?

Z mięsa rosołowego można robić różne dobre rzeczy. Zwykle miele się je w maszynce, doprawia posiekaną, przyrumienioną cebulką, solą, pieprzem lub papryką i często jajkiem aby masa lepiej się trzymała. Powstałym farszem można nadziewać pierożki, knedle, cebule, kalarepę lub inne warzywa. Gdyby tego farszu było za mało, "łatamy" go dodatkiem np. grzybów, ryżu ugotowanego na sypko, bułeczką tartą itp.

(Elementarz gotowania, Warszawa 1989, Watra, s. 105)

niedziela, 13 grudnia 2009

Dziś pytanie, dziś odpowiedź


Wystarczy rzut oka na tematy na forach dyskusyjnych najpopularniejszych polskich portali, żeby zorientować się, że zapotrzebowanie na szybkie rady jest w narodzie wielkie. Pierwsze z brzegu: Jak oduczyć kota spania na kanapie? Co ile dni zmieniać pościel? Jak odmawiać różaniec?
Irena byłaby w swoim żywiole. Tak więc, dzisiaj garść rad krótkich, prostych i skutecznych.

Żeby jabłka czy gruszki nie ciemniały po obraniu, trzeba je skropić cytryną lub trzymać w zakwaszonej wodzie.
Coca colą myje się doskonale powierzchnie chromowane, także metalowe zlewozmywaki.
Przesoloną zupę można trochę odsolić, wkładając do wrzącej wody plastry surowego ziemniaka. Początkowo wchłaniają sól, a potem ją zwracają, czyli trzeba je usunąć w porę.
Przypalone ciasto warto przetrzeć tarką, aby zebrać warstwę spalenizny.
Jeśli chcemy utrzymać ciepłe naleśniki przez pewien czas, kładźmy je na płaskim ustawionym talerzu, dnem do góry, przy czym całość powinna stać na garnku z wrzącą wodą.

(Obiad w pół godziny, Warszawa 1978, Watra, s. 41)

Również dziś uraczymy Was Johhnym Cashem, tym razem głęboką i mądrą piosenką z zakresu poradnictwa życiowego.


wtorek, 8 grudnia 2009

Słońce w słoiku

Dziś fragment, który zawsze mnie wzrusza. Pokazuje on złożoną osobowość Ireny – emocjonalne podejście do jedzenia, żarliwość w propagowaniu idei oszczędzania, skłonność do łasuchowania. Temat jest tym bardziej na czasie, bo traktuje o skórce pomarańczowej, tak przydatnej w świątecznych wypiekach. Jak się okazuje, można łatwo przygotować zapas skórki w domowych warunkach, by później szerokim gestem czerpać ze słoika.

Cierpię, kiedy widzę wspaniałe skórki pomarańczowe w śmietnikach lub na ulicy. Przecież one tez kosztują tyle co cały owoc, a można z nich zrobić doskonałą konfiturę! Przecież takie skórki są bogate nie tylko w silne olejki eteryczne, które nam aromatyzują wiele słodkich dań, ale mimo wypłukiwań, smażeń i gotowań mają jednak sporo wartości odżywczych. Są np. bogate w witaminę P - czyli rutynę tak świetnie leczącą żylaki i hemoroidy. Gdy już skórek nazbiera się sporo a przy tym straciły smak surowizny i nie są już tak twarde, ale jeszcze nie rozmiękły – przygotowujemy je do gotowania. Przycinamy równo, usuwamy nadpsute części oraz płuczemy. Następnie wkładamy do garnka z wrzątkiem, gotujemy kilka minut (5-7), odlewamy i zalewamy świeżą wrzącą wodą. Czynność powtarzamy tak długo (4-5 razy) aż ostatnia woda będzie czysta a skórki ugotowane. Wtedy przyrządzamy syrop biorąc na 1 kg skórek – 1 kg cukru. Na wrzący kładziemy odsączone skórki i smażymy przez kilkanaście minut. Następnie przerywamy ogrzewanie aby wznowić je następnego dnia. Tak postępujemy przez kilka dni, aż skórki staną się przezroczyste. Wtedy gorące wkładamy do gorących słoików i zamykamy.

(Obiad w pół godziny, Warszawa 1978, Watra, s. 236)

W załączniku piosenka, w której nie pojawia się nawet wzmianka o skórkach, świętach i gotowaniu, za to w tytule ma Orange (Blossom Special) a wykonuje ją fantastyczny Johnny Cash. Do mieszania syropu w sam raz.

poniedziałek, 7 grudnia 2009

Ziemniaaaaakiii!


Zdążyliście się już pewnie przyzwyczaić do faktu, że dla Ireny nie ma spraw, które nie zasługują na zbadanie i opisanie. Dla tej niestrudzonej poszukiwaczki rozwiązań prostych, aczkolwiek niecodziennych (homar z dorsza) warte omówienia jest nawet zwykłe gotowanie ziemniaków.

Większość witamin, które posiada bulwa kartofla jest rozpuszczalna w wodzie. Podobnie rzecz ma się z dużą częścią związków mineralnych tych najłatwiej rozpuszczalnych i przyswajalnych. A tymczasem panuje u nas tradycja kultywowana przez większość gospodyń, aby gotować ziemniaki w dużej ilości wody, a potem ten cenny wywar wylewać do zlewu. Jeśli ziemniaków nie pieczemy ani nie gotujemy na parze, tylko w wodzie to powinno się jej dawać tyle żeby wyparowała. Oczywiście nie za mało, bo ziemniaki się przypalą, ale i nie za dużo żeby nie wylewać cennego wywaru. Gdy zostanie go niewiele , zawsze można użyć pozostałość do zup i sosów.

(Bądź zdrów-Smacznego! O odżywczych i leczniczych właściwościach roślin, Warszawa 1985, Watra, s.90)

sobota, 5 grudnia 2009

W kinie, teatrze, na koncercie


Sobotni wieczór niektórzy z nas spędzą w kinie, teatrze, rzadziej na odczycie czy zebraniu partyjnym. Jesteśmy przekonani, że Czytelnicy i Czytelniczki Bloga, należą do ludzi kulturalnych i dobrze wychowanych, ale porad Ireny nigdy dosyć!

Do teatru, kina, na koncert nie przybywa się w celach dyskusyjnych, ale aby patrzeć i słuchać. Na wymianę wrażeń przyjdzie czas w przerwie. Nawet gdy sąsiadka nie może dostrzec napisów na ekranie- trudno musi się domyślić z treści filmu. Choćby półgłośne odczytywanie, wynikające z kurtuazji, jest nietaktem wobec całego otoczenia. Bywa, że ktoś prosto z biura przyszedł do teatru i tu coś zjada. Niechże jednak spożywa to dyskretnie! Zapach kiełbasy czy szwajcarskiego sera nie licuje z atmosferą sali koncertowej czy teatralnej. Można zawsze znaleźć miejsce, np. w pobliżu bufetu, by zaspokoić głód, zjeść jakieś pierniczki, keks czy czekoladę. Mimo wszystko, nawet kino nie jest miejscem do okazywania czułości. Jeżeli jednak zakochani nie potrafią z tego ani rusz zrezygnować, muszą poprzestać na trzymaniu się za ręce albo co najwyżej oprzeć się o siebie ramionami .

(ABC dobrego wychowania, Warszawa 1969, Wiedza Powszechna, s. 175)

Pamiętajmy, że w kinie zawsze może znaleźć się ktoś, kto wyegzekwuje od nas odpowiednie zachowanie…

środa, 2 grudnia 2009

Let it snow!



W kalendarzu grudzień, za oknem wciąż jesień, ale świąteczne porządki i tak nas nie ominą. Jedną z bardziej pracochłonnych czynności jest czyszczenie dywanów. Irena jako zwolenniczka metod najprostszych, gorąco poleca czyszczenie dywanów na świeżym śniegu. Ileż to litrów Dywanolu czy Persa można zaoszczędzić! Brak śniegu póki co, jest doskonałym usprawiedliwieniem na odkładanie tego zabiegu, ale kiedy tylko posypie …

Starym, wypróbowanym sposobem czyszczenia dywanów jest rozkładanie ich na śniegu. Leżący na śniegu dywan należy lekko przetrzepać, po przetrzepaniu przenieść na nowy czysty śnieg i tak aż do czasu, gdy śnieg przestanie się brudzić. Dywan kładziemy raz prawą, raz lewą stroną. Zdejmując dywan, otrzepujemy go miotełką ze śniegu. Tylko, że do czyszczenia musimy mieć dużo czystego śniegu. Śnieg musi być zmrożony. Lepki i mokry nie spełni swojego zadania.

(Dom bez tajemnic, Warszawa 1990, Wydawnictwo Alfa, s. 48)

Rytmiczny podkład muzyczny i optymistycznie nastrajające słowa, niech odmierzają uderzenia trzepaczką.

wtorek, 1 grudnia 2009

Wyrzucasz? Stój!



Podczas gdy w „wielkopowierzchniowych” katują nas już Last Christmas i świątecznymi promocjami, Irena przestrzega przed zakupowym szaleństwem i co tu dużo mówić - zwykłym marnotrawstwem, szczególnie jedzenia.

Słowo zapasy zawsze oznaczało zapobiegliwość, ale odnosiło się do przemyślanego, rozsądnego gromadzenia żywności. Owoce, warzywa, zwłaszcza z własnych ogrodów przechowywano w spiżarniach, odpowiednio przygotowane do przetrwania zimy w postaci kompotów, dżemów, konfitur, suszu czy marynat. Tymczasem przy codziennych zakupach nie zawsze umiejętnie gospodarujemy pieniędzmi. Chciałoby się powiedzieć: szalejemy!
Nie kupujmy zbyt wiele świeżych produktów na zapas, zwłaszcza nie gotujmy za dużo. "Kubeł na śmieci zdradza gospodynię" – mówią oszczędne Kanadyjki. Gdyby obliczyć ile pieniędzy wyrzuca się do kubła w postaci zepsutego jedzenia, niejeden chwyciłby się za głowę. Marnuje się chleb, wyrzuca się stare, zjełczałe tłuszcze, a nawet spleśniałe wędliny, bo w swoim czasie nabyło ich się zbyt wiele.

(Z Ireną Gumowską rozmowy przy stole, Warszawa, 1990, Watra, s.35)

czwartek, 26 listopada 2009

Syreni śpiew



Naszej Czytelniczce Bogusi, dziękujemy za zdjęcie recyklingowej Syreny. Syrenka wykonana jest ze zużytych sprzętów RTV/AGD i stoi przy wejściu do Muzeum Techniki w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Promowała wystawę "Dwa światy elektrośmieci", a przy okazji zachęcała do ekologicznych postaw.
Irena byłaby wzruszona! Czekamy na zdjęcia Syren (i nie tylko) z pończoch i plastikowych woreczków.

środa, 25 listopada 2009

Obycie ułatwia życie


Dziś w naszym cyklu z Ireną poprzez świat – światowe maniery w polskim salonie. Zacytowany fragment pochodzi (uwaga!) z artykułu z Kalendarza Przyjaciółki z roku 1973 – pokaźnych rozmiarów przewodnika po życiu codziennym na cały rok. Kalendarz oprócz … kalendarza, zawiera bogaty zbiór porad wszelakich; od przepisów na tort z pieczarek (szampinionów), po receptę jak odświeżyć politurę. Irena występuje tam w nie byle jakim towarzystwie, bo samego Adama Słodowego. Udziela się oczywiście w prawie każdym cyklu tematycznym: diety, urządzanie wnętrz, tępienie pcheł u zwierząt domowych, wyplatanie makram. Jestem przekonana, że z jej energią i lekkim piórem sama zapełniłaby każdą kartkę tej obszernej publikacji. Skupmy się jednak na kwestii, która dla Ireny zawsze i wszędzie jest niezwykle ważna – na dobrym wychowaniu. Oto pytanie arcyciekawe. Jak witać się z żoną lub mężem?

Czy z własną żoną lub mężem należy codziennie witać się i żegnać? Oczywiście! A gdy mąż cały dzień żony nie widział i wieczorem spotyka ją z koleżanką? W takiej sytuacji powitanie może być nieco ceremonialne z pocałowaniem żony w rękę. A jeśli w pokoju siedzą: matka, teściowa i żona? I jeśli wszystkie trzy są drażliwe, drobiazgowe i przywiązują wagę do kolejności powitań? Najprościej będzie witać je w takiej kolejności w jakiej siedzą czy stoją. Żadna nie powinna czuć się dotknięta. Naczelna bowiem zasada dobrego wychowania brzmi: nie przesadzać!

(Kalendarz Przyjaciółki, Warszawa, 1973, Wydawnictwo Współczesne Prasa, s.102)


wtorek, 24 listopada 2009

Mój piękny panie, raz zobaczony w technikolorze


Nie myślcie, że Irenie obce są uczucia dotyczące spraw innych niż pranie flanelowych ścierek, szorowanie prodiża, czy produkcja kiszonych ogórków. Nawet Irena wie, że człowiek może się czasem nawet zakochać. Co prawda, w swoim najsłynniejszym poradniku temu zagadnieniu poświęca pół strony (!), ale jak to Ona, od razu przechodzi do konkretów.

Może się zdarzyć a zdarza się to zwłaszcza młodym, że upatrzą sobie w lokalu, na ulicy, w tramwaju swój „ideał”, na którego widok serce zaczyna bić żywiej. Jak zbliżyć się do celu, jak poznać ową ukochaną osobę? Najlepiej znaleźć kogoś trzeciego, kto ułatwi zawarcie znajomości. Gdy jednak poszukiwania wspólnego znajomego nie przynoszą żadnych rezultatów, mężczyzna nie może postąpić obcesowo tzn. nie może zaczepiać na ulicy, przysiąść się do stolika itp. Niech się nie dziwi, jeśli w takim wypadku będzie potraktowany jak intruz. Można damę swego serca zaprosić do tańca na dansingu; można pomóc jej się ubrać w teatrze; można zacząć się jej kłaniać, ustąpić miejsca lub nawiązać rozmowę w tramwaju, „prześladować” ciągłymi, niby przypadkowymi spotkaniami.

(ABC dobrego wychowania, Warszawa 1969, Wiedza Powszechna, s. 101)

Moją uwagę zwróciło jednak zdanie:

Młodzież nieraz kocha się w sławnych aktorach, gwiazdach filmowych, pieśniarzach czy pieśniarkach, w sportowcach. Gdyby jednak swoje „ideały” mogła poznać bliżej, jakże często ulegałaby straszliwemu rozczarowaniu.

(ABC dobrego wychowania, Warszawa 1969, Wiedza Powszechna, s. 99)

poniedziałek, 23 listopada 2009

Zębem go!


Dopóki sam nie wybrałem się do Stanów Zjednoczonych, wyznawałem stereotyp o rzekomych okropieństwach tamtejszej kuchni. Nawet jednak Irena wskazuje, że rzeczywistość jest inna:

Kuchnia w Stanach Zjednoczonych ma (…) opinię tak niesmacznej, że przebywający tam smakosze marzą o jak najszybszym opuszczeniu Stanów, aby „wreszcie dobrze zjeść”. Naturalnie, że można i w Ameryce również jadać bardzo smacznie, ale… to kosztuje. W wielkich miastach możliwości są niemal nieograniczone, bo specjaliści z różnych krajów otwierają swoje restauracje, ze wspaniałymi kuchniami, np. chińską, francuską, węgierską, polską, itd.

Trzeba (…) przyznać, że jedzenie – tak w domu, jak i w restauracjach – jest przyrządzane niezwykle higienicznie, nieomal sterylnie i podawane bardzo estetycznie.

(Dookoła stołu, Warszawa 1981, Wydawnictwo Watra, ss. 34, 36.)

Moim największym przełomem kulinarnym było – w 27. roku życia – spróbowanie po raz pierwszy prawdziwego homara. Nie zachwycił, ale smakował bardzo dobrze. Wszystkim Czytelnikom i Czytelniczkom nie polecamy jednak sposobu radzenia sobie z homarem, jaki w tej scenie z filmu Rona Howarda Plusk (1984) wybiera zjawiskowa syrena Daryl Hannah (zob. 5:38-6:11):


sobota, 21 listopada 2009

Podparta szuflada zastąpi stoliczek


Komu w sobotnie popołudnie przyszło przesuwać ciężkie meble, niech przyjmie serdeczne wyrazy współczucia oraz niezwykle praktyczną radę Ireny:

Aby przesunąć ciężki mebel, można pod jego nogi podłożyć kawałek słoniny lub połówkę ziemniaka. Na ogół szafa ziemniaka nie rozgniata, a przesuwa się jak na łozach.

(Dom bez tajemnic, Warszawa 1990, Wydawnictwo Alfa, s.73)

A oto stosowna piosenka w genialnym wykonaniu Ireny (a jakże!) Kwiatkowskiej, na wypadek gdyby coś poszło nie tak...

piątek, 20 listopada 2009

Chleba naszego, powszedniego



Naprawdę coraz trudniej spotkać kogoś kto jada chleb. Niby on taki „powszedni” i powszechny, ale wiele osób zastępuje go pieczywem chrupkim. Sporą zasługę w spadku popularności chleba mają sieciowe piekarnie i odmrażane pieczywopodobne buły z hipermarketów. To pieczywo może i jest smaczne (przez pierwsze parę godzin), ale szybko twardnieje, rozpada się, pleśnieje, nadmuchane bułki kurczą się jak pozbawiona powietrza piłka. Pieczywo tuczy, tak mówią wszyscy. Ale jak ma nie tuczyć, skoro barwione jest karmelem, pieczone z białej, oczyszczonej mąki, pełne utrwalaczy i dodatków. W wielu książkach Ireny podkreślana jest wartość prawdziwego chleba. Oczywiście przeżywa i ona etap fascynacji Knackebrotem. Odkrywszy chrupkie pieczywo skandynawskie, gotowa jest przenieść się za morze i piec tekturowe placki. Stale jednak podkreśla jakość i niepowtarzalny smak dobrego, polskiego chleba. Dobre pieczywo, jedzone w rozsądnych ilościach, nie musi tuczyć! Jak mówi mój sąsiad z 6 piętra: „Kto je chleb na zakwasie, ten jest bardzo szczupły w pasie”. Pewnie też czytał Irenę. Zakwasu na chleb Irena (jak sama twierdzi) dostarczała polskim ambasadorom na zagranicznych placówkach,tęskniącym za tym wyjątkowym smakiem. Zanim jednak podamy przepis na zakwas, przypomnijmy o rzeczy bardzo ważnej.
Poniższy fragment pochodzi z książki pt. Z Ireną Gumowską rozmowy przy stole. Z Ireną rozmawia Wanda Strzałkowska.

WS: W najbardziej racjonalnie prowadzonym gospodarstwie coś zawsze zostaje, zwłaszcza pieczywo. No, dobrze, wiemy, już mówiłyśmy o tym, że można je przechowywać w folii. Świeże jednak lepiej smakuje a wtedy stare się wyrzuca.

IG: To oczywisty grzech i marnotrawstwo! Jest przecież domowy sposób odświeżania pieczywa. Na przykład bułki obficie skropić wodą, owinąć w folię aluminiową i na kilkanaście minut wstawić do piekarnika Będą chrupiące jak dopiero co kupione. Z czerstwych bułek robi się w domu tzw. bułkę tartą, bo ta w kuchni jest nam przecież stale potrzebna. Zamiast kupować gotową, można zemleć pokrajaną w kawałki czerstwą bułkę w specjalnie do tego celu przeznaczonej maszynce albo nawet w zwykłej do mięsa.


(Z Ireną Gumowską rozmowy przy stole, Warszawa, 1990, Watra, s.38)

Przepis na zakwas:

70 dag mąki żytniej razowej zaparzyć wrzącą wodą i postawić w cieple na 48 godz. Gdy zakwas zacznie fermentować i rosnąć, zalać zimną wodą i odstawić. Sklarowanego używać jako barszczu lub zakwasu do chleba. Czerpać z wierzchu, by całość nie mętniała.

(Bądź zdrów-Smacznego! O odżywczych i leczniczych właściwościach roślin, Warszawa 1985, Watra, s.11)

środa, 18 listopada 2009

Poszukiwany, poszukiwana


Przeglądając ostatnio fora internetowe, kilkakrotnie natknęłam się na pytanie „czy ktoś zna przepis na słynną surówkę piękności?”. Czy ktoś zna? Co za pytanie! Irena zna, a ja chętnie go podam. Rzeczywiście; Irena jest wielką admiratorką otrąb i płatków owsianych, bo owa surówka to mieszanka płatków, owoców, mleka i miodu. Dziś "musli" nikogo nie dziwi, ale jak twierdzi Irena (a ja jej wierzę) w salonach piękności Heleny Rubinstein gdzie podawano surówkę, budziła sensację. Jedzenie ziaren (płatków, otrąb, tłuczonej pszenicy) podobno przedłuża życie. Irena opisuje przypadek amerykańskiego uczonego - prof. Jacksona, który postanowił zerwać z klątwą rodzinną, wg której mężczyźni w rodzinie Jacksonów umierali przed 40. Zmienił dietę - jadł jedynie ziarna, owoce, orzechy, dużo spacerował. Dożył osiemdziesiątki. Kto jednak czytał książkę Ireny pt. Życie bez starości, ten wie jakie były dalsze losy i koniec zdeterminowanego naukowca. Otóż profesor Jackson pewnej zimowej nocy wracając ze spaceru wpadł do przerębla. I taki to był koniec, jak opisuje ów wypadek Irena, z właściwą sobie werwą i przymrużeniem oka. Mimo to surówkę warto robić i warto jeść.

Przepis na 2 porcje. 3-4 łyżki płatków owsianych zalać 6 łyżkami zimnej przegotowanej wody i zostawić na ok. pół godziny, a nawet na noc. Dodać łyżkę miodu, 7-10 posiekanych orzechów laskowych, 6 łyżek mleka lub serka, sok z połowy cytryny, jabłko utarte na tarce i ewentualnie inne owoce rozdrobnione, świeże lub - zimą - mrożone czy z kompotu.

(Bądź zdrów-Smacznego! O odżywczych i leczniczych właściwościach roślin, Warszawa 1985, Watra, s.25)

poniedziałek, 16 listopada 2009

Kuchnia pełna cudów


Przyznam, że w dniu w którym kupiłam książkę Ireny pt. Obiad w pół godziny i po przejrzeniu odkryłam przepis na „kotlety z wymienia”, odłożyłam ją na półkę na kilka tygodni. No, ale skoro powiedziało się A… Książka jest pełna przepisów na szybkie zestawy obiadowe na każdą porę roku, składające się z tradycyjnych 2 dań oraz obowiązkowo deseru. Każdy zestaw ma skrupulatnie wyliczone minuty potrzebne do przygotowania potrawy oraz wartości kaloryczne. Niektóre fragmenty mogą śmieszyć np. uwielbienie Ireny dla parówek, niektóre są naprawdę inspirujące jak zmiksowane pomidory z puszki - zagotowane, doprawione ziołami, solą, pieprzem, podane z ryżem (pycha). Przygotowanie tych dań jest naprawdę banalnie proste i szybkie, a smakują sto razy lepiej niż zupy Vifon… Kiedy dotarłam do przepisu na gulasz węgierski (jestem przekonana, że Irena wtargnęła do kuchni w jakiejś węgierskiej restauracji, podczas zagranicznej wycieczki ze swoim ukochanym Orbisem) postanowiłam przeprowadzić eksperyment jak Julie Powell. Raz kozie śmierć. Ugotuję to!

Gulasz po węgiersku

40 dag mięsa wołowego

Łyżka tłuszczu
1 cebula, ząbek czosnku , 3 papryki
4 ziemniaki
Jajko
10 dag mąki
Sól, papryka w proszku

Mięso pokrajać w kostkę, obrumienić na rozgrzanym oleju, przełożyć do garnka, a na patelni podsmażyć pokrajaną cebulę. Mięso z cebulą zalać wodą (1 szklanka) i gotować. Następnie dodać pokrajane w kostkę ziemniaki i posiekany czosnek. Z mąki i jaja wyrobić dość twarde ciasto, zetrzeć je na zacierki na tarce, dosypać do dania i ugotować. Na końcu włożyć drobno posiekane strąki papryki i przyprawy. Gulasz musi być w smaku bardzo ostry. Nie bójcie się papryki pod żadną postacią. Jest bardzo zdrowa!


(Obiad w pół godziny, Warszawa 1978, Watra, s. 86-87)

Wyszło … dobrze! Trochę zmodyfikowałam przepis (Ireno wybacz!). Zamiast mięsa wołowego użyłam wieprzowego, paprykę dodałam wcześniej niż zacierki, wrzuciłam 2 pokrojone pomidory a całość podsypałam jeszcze pieprzem, chili i odrobiną kminku. Victory!


niedziela, 15 listopada 2009

And the winner is...

Drodzy Czytelnicy!

Z Ireną jest nas troje, ale z Wami - mamy nadzieję - o wiele więcej. Nasz blog istnieje dopiero od miesiąca, ale mądre rady Ireny, jej poczucie humoru, wiedza, przenikliwość i zdrowy rozsądek zachwyciły nas już dawno.

Ponieważ zbliża się koniec roku, chcielibyśmy zaproponować rodzaj rankingu produktów i usług zakończonego nagrodą Gumy i Antygumy 2009 r. Jak wynikałoby z reklam, wszystko jest doskonałe, świetnie smakuje, czyści, pierze, działa, ale... co naprawdę jest dobre? To wiemy my; tzn. MY i WY. Koniec z tandetą, koniec ze snobizmem, koniec z dyktaturą kolorowych opakowań - błyszczący papierek i reklama w TV nie są gwarancją jakości.

W naszym rankingu proponujemy następujące kryteria:

Jakość (skuteczność, trwałość, smak , użyteczność);

Cena (rozsądna, ale adekwatna do jakości).

Dla przykładu – odkryta przeze mnie niedawno maseczka zapomnianej (a ostatnio reaktywowanej) polskiej firmy „Celia”: doskonała. Ze świetlikiem i kolagenem, fantastycznie działa na wysuszoną kaloryferowym powietrzem skórę. 6 zł za tubkę. Guma 2009 w kategorii PRODUKT - URODA.

Ranking nie będzie jednak promocją produktów spod znaku „dobre i tanie”; równie pożądane będą zgłoszenia rzeczy droższych, ale dobrej jakości.

Proponujemy następujące kategorie:

PRODUKT – URODA (kremy, mydła, maseczki, szampony, etc,)

PRODUKT – CZYSTOŚĆ W DOMU (płyny do mycia naczyń, proszki do prania, etc.)

PRODUKT – ARTYKUŁY SPOŻYWCZE

OSOBA – OSOBOWOŚĆ MEDIALNA (ktoś wyróżniający się poczuciem humoru i zdrowym rozsądkiem)

ZJAWISKO

Jeśli macie własne przetestowane produkty, które Irena polecałaby równie żarliwie jak poleca płyn Agata do polerowania linoleum – tudzież produkty zasługujące na napiętnowanie jako Antygumy – prosimy o zgłoszenia wraz z krótkim uzasadnieniem na adres gumowska.blog@gmail.com

To samo tyczy się pozostałych kategorii. Wyniki w styczniu 2010 r.