wtorek, 29 czerwca 2010

Howgh!



Dziś śpieszymy z pomocą tym, którzy marzą o egzotycznym wypoczynku a w zasięgu ręki mają jedynie działkę lub własne, zielone podwórko.
Niezastąpiony Adam Słodowy, któremu Irena z pewnością zazdrościła niektórych pomysłów, proponuje indiańską przygodę we własnoręcznie wykonanym wigwamie.

Indiański wigwam jest jednym z najprostszych namiotów, do rozłożenia którego nie potrzeba żadnych linek odciągających, śledzi itp. Konstrukcją podtrzymującą wszystkie ściany są cztery długie kijki, przetknięte przez zakładki zaszyte w narożnikach poszczególnych płaszczyzn. Składany wigwam jest nie tylko doskonałym przedmiotem do zabaw dla dzieci, lecz również może służyć za szatnię na plaży lub pomieszczenie kuchenne na campingu.

(Adam Słodowy, Lubię majsterkować, Warszawa 1980, s. 227)

czwartek, 24 czerwca 2010

Chromanie przestankowe, język truskawkowy czyli strach się bać


Irena radzi, pociesza, poucza, ale czasem potrafi nieźle nastraszyć. Dziś znowu o niedoborach magnezu. Spokojnie, w kolejnych wpisach podamy sposoby na jego uzupełnienie.

Niedobory magnezu początkowo dają niezbyt może ostre, choć dokuczliwe objawy. Trudno mówić wtedy o chorobie i nawet na ogół nie myśli się o pójściu do lekarza, ale samopoczucie jest fatalne. Oto niepełna lista bardzo różnorodnych, ale zawsze przykrych objawów:

  • nagłe zawroty głowy, utrata równowagi,
  • drgania powiek,
  • mgła, migające punkciki przed oczami,
  • drętwienie kończyn, mrówki w nogach, skurcze,
  • wypadanie włosów, łamanie się paznokci, próchnica zębów,
  • szybkie męczenie się, częste bóle głowy, trudności w skoncentrowaniu myśli,
  • wrażliwość na zmiany pogody, na zimno i wilgoć, nieraz wywołujące różne bóle,
  • kołatanie serca, arytmia,
  • bezsenność, koszmarne sny, pocenie się w nocy,
  • poranne zmęczenie, nawet po wielu godzinach snu,
  • chęć do płaczu a nawet ataki rozpaczy,
  • ostre skurczowe bóle żołądka,
  • wrażenie ociężałości,
  • spazmofilia, czyli skurcz mięśni przy opukiwaniu młoteczkiem pnia nerwu twarzowego, a więc objaw twarzowy Chvostka.
(Kuchnia i medycyna,Warszawa 1985, Watra, ss.56-57)


Brrrrrrrrrrrrrrrr

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Spokojnie, to tylko awaria


Ostatnie dni dostarczają nam wielu sytuacji stresowych. Dajemy ujście swojej frustracji w tramwajach (patrz post poniżej), kolejkach w sklepie i na poczcie. Tak się nie godzi. Musi być jakiś sposób na poprawienie nastroju. Ireno, pomóż!

Jeśli Twój mąż (syn, żona, córka) jest nieznośny, głośny, agresywny, zdenerwowany, poirytowany permanentnie, po prostu jest dzikim indywiduum, to możesz go zamienić w spokojnego, miłego, czarującego dżentelmena, podając mu choćby filiżankę kakao i ćwierć łyżeczki do kawy tlenku magnezu. Rezultat pewny po 15-18 godz. Czaru się nie gwarantuje!

(Kuchnia i medycyna,Warszawa 1985, Watra, ss.66-67)

Na zakończenie proponujemy piosenkę o przedawkowaniu kakaowego napoju w wykonaniu polskiej Cyndi Lauper czyli Majki Jeżowskiej. Widocznie magnezu było już za dużo...

czwartek, 17 czerwca 2010

Uwaga, jedzie tramwaj


Zainspirowana dzisiejszą awanturą w tramwaju nr 1, na trasie Wzgórza Krzesławickie - Salwator, zakończonej okrzykiem starszego pana - Wysiadaj, dziwko!, skierowanym do dziewczyny, która niezbyt chętnie chciała ustąpić mu miejsca, postanowiłam sięgnąć do Ireny, by u Najwyższego Autorytetu poszukać odpowiedzi na odwieczne pytanie - kiedy, komu i kto powinien zwolnić miejsce w pojazdach komunikacji miejskiej?
Pomijamy poradnik dla milicjantów, bo ci, jak twierdzi Irena, zawsze mogą być w trakcie "akcji" i miejsce przy oknie jest np. najlepszym punktem obserwacyjnym. Im nie należy przeszkadzać.

Zawsze ustępujemy swojego miejsca inwalidom, kobietom w ciąży lub z dzieckiem na ręku, także mężczyźnie niosącemu niemowlę. Mężczyzna, który zrywa się na widok każdej kobiety, daje niejednokrotnie wyraz swej nierozwagi, a nie uprzejmości. Bywa, że panie w średnim wieku czują się dotknięte, gdy ustępuje im miejsca starszy pan. Czyżby wyglądały już tak poważnie?
Z drugiej strony jakie to barbarzyństwo, gdy młodzi ludzie siedzą na ławkach, a siwe niewiasty, nieraz objuczone paczkami i ledwo trzymające się na nogach - stoją. Chłopcy ci doskonale wiedzą, że powinni ustąpić miejsca, więc w skupieniu patrzą w okno albo są zajęci niezwykle ważną rozmową. W takich wypadkach przyznamy słuszność sędziwej damie, gdy surowym spojrzeniem będzie usiłowała na nich oddziałać.


Ale gdy mężczyzna wraca z pracy, w której może 8 godzin stał przy warsztacie, a srebrnowłosa pani właśnie wyszła z kawiarni, nic nie zaszkodzi jeśli ona postoi, zaś on będzie siedział.

(ABC dobrego wychowania, Warszawa 1969, Wiedza Powszechna, s. 151)

Refleksyjnego nastroju Bogdana Smolenia jadącego "po balu" tramwajem, bardzo brakowało dziś w krakowskiej jedynce.

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Mundialeiro


Dzisiejszy post miał traktować o zwalczaniu komarów domowymi sposobami, jednak pojawiła się inna potrzeba, której wychodzimy naprzeciw. Zagadnienie dotyczy delikatnego tematu - wizyty tzw. gości telewizyjnych, co w okresie Mundialu może nam się przydarzyć nawet kilka razy dziennie. Jak zatem zachować się będąc gościem? Jak przyjąć fanów piłki nożnej i piłkarzy?

Goście telewizyjni są gośćmi specjalnego rodzaju. Mimo, że przychodzą np. w porze kolacji, wcale nie trzeba ich kolacją częstować. Staropolskiej gościnności stanie się zadość, jeśli ich poczęstujemy np. cukierkami (nigdy z torby papierowej, lecz estetycznie podanymi na talerzyku czy paterze). Ale równie dobrze można ich nie częstować niczym, prócz wygodnego miejsca przed telewizorem.
Goście telewizyjni, jeśli naprawdę przychodzą tylko na oglądanie programu mogliby być nawet niezadowoleni gdybyśmy ich zmuszali do jedzenia kolacji, kiedy oni w skupieniu chcieli oglądać wymarzony program. Trzeba ich poniekąd traktować jak gości... telewizora, nie naszych.

(Uprzejmy milicjant, Warszawa 1964, Oddział Szkolenia KGMO, s. 112)

piątek, 11 czerwca 2010

To i tamto

W naszym nieoficjalnym cyklu „Siostrzyce Ireny”, dziś przedstawiamy Kazimierę Pyszkowską, autorkę kontrowersyjnie zatytułowanego podręcznika, którego fragment znajdziecie Państwo poniżej. Pani Kazimiera ma bardziej suchy i analityczny styl, niż nasza Irena: brak u niej anegdot, pasji, poczucia humoru i… szczypty szaleństwa. Niemniej uwagi ma bardzo rozsądne:

Rzadko używane, lecz bardzo są przydatne jeszcze inne drobiazgi ułatwiające prowadzenie gospodarstwa domowego. Wymienić tu trzeba np. szprycę do dekoracji tortów i kanapek z końcówkami różnego kształtu, radełko do ozdobnego krajania ciasta na faworki lub drobnych ciastek kruchych, foremkę w kształcie lejka do lepienia pierogów. W grupie tej znajdują się również płytki do podkładania na palnik gazowy lub kuchenkę elektryczną, chroniące naczynia przed przypalaniem potraw, lejek, korkociąg, nóż do otwierania konserw, dziadek do orzechów, wyciskacz do cytryny.

(Kazimiera Pyszkowska, Gospodarstwo domowe: Zajęcia praktyczno-techniczne dla dziewcząt, Warszawa 1974, s. 17)

wtorek, 8 czerwca 2010

Rój


Kolejny passus dzieła Ireny, który nadałby się na pełną suspensu hollywoodzką superprodukcję. Tym razem nosiłaby ona tytuł Osy kontra prusaki:

W jednym z amerykańskich laboratoriów zaległy się prusaki. Obliczono; było ich ok. 2000. A ponieważ prowadzono właśnie badania nad owadami, nie można było stosować żadnych środków owadobójczych. Ale przypomniano sobie o malutkiej osie. Jej larwy pożerają chciwie jajeczka prusaków. Więc każdego tygodnia wpuszczano do laboratorium 300–400 os. Te znosiły jajeczka, a larwy które się z nich wylęgały, łakomie wyjadały jajka prusaków i w ten sposób wytępiły je wkrótce doszczętnie.

Ostatecznie w tym wypadku ludzie woleli osy niż prusaki. (…) Oto maleńki przykład skutecznej walki biologicznej.

(…)

Więcej o szkodnikach i w ogóle owadach nie opowiem, bo… mogłyby się rozpanoszyć po całej książce.

(Leśne skarby, Warszawa 1987, s. 34)

Aby nie zapomnieć, że i osy potrafią nieźle dopiec, powracajmy od czasu do czasu do klasycznego filmu Rój (1978):



poniedziałek, 7 czerwca 2010

Podpisano: Irena

Serca zabiły nam szybciej, gdy na pierwszej stronie świeżo nabytego dzieła Ireny z roku 1987 (Leśne skarby) znaleźliśmy własnoręczny podpis Autorki… Irena czuwa nad nami nawet z zaświatów!

Zapraszamy śledzących nasz blog grafologów do przeanalizowania charakteru pisma naszej bohaterki. Co prawda rezultatów analizy jesteśmy więcej, niż pewni („osoba opanowana, pogodna, zaradna i rzeczowa”), ale sprawdzić nigdy nie zawadzi.



wtorek, 1 czerwca 2010

Dzień Dziecka, rodzica i sąsiada


W Dniu Dziecka, proponujemy radę Ireny dla rodziców:

Rodzice bywają nieraz skłonni sądzić, że ich dzieci są najgrzeczniejsze, najmądrzejsze i w ogóle naj, naj. Za to dzieci sąsiadów są niemożliwe, nie mówią prawdy, zbyt głośno krzyczą, piszą po murach, mówią brzydkie słowa, biją innych itp. Hm.
Trzeba zawsze pamiętać, że akurat to samo sąsiedzi myślą właśnie o naszych dzieciach. Jeśli więc chce się mieć dobre stosunki z sąsiadami, nie należy się zbytnio przejmować bójkami naszych dzieci z ich dziećmi. Dzieci, nawet po najbardziej zaciętych bojach, szybko się pogodzą, a między nami i sąsiadami mogą pozostać długotrwałe urazy.

(Uprzejmy milicjant, Warszawa 1964, Oddział Szkolenia KGMO, s. 114)

Chodzi nam po głowie myśl, że Irena, pomimo swoich wykwintnych manier, miałaby ochotę potraktować dzieci równie surowo jak DCI Gene Hunt w serialu Life on Mars...