piątek, 30 lipca 2010

Boso w parku


Są kuracje idealne do przeprowadzania latem. Do takich należy zbawienne dla ciała i ducha, hartujące cały organizm, bieganie po mokrej trawie, które zaleca Elżbieta Lechowicz czyli Babcia Alina, kolejna bohaterka w naszym siostrzano-irenowym cyklu.

Bieg po trawie zazwyczaj trwa około 45 minut. Po jego zakończeniu należy natychmiast włożyć na nogi suche skarpetki i buty. Chodzenie po mokrych kamieniach daje podobne skutki jak chodzenie po mokrej trawie. Dla wielu osób łatwiejsze i wygodniejsze, bo w prawie każdym domu znajdzie się przestrzeń wyłożona kamieniem. Może to być sień, łazienka czy pralnia. Biegać należy po kamieniach szybko: tam i z powrotem, deptać tak, jak się depcze winogrona, kapustę lub ciasto.

(Elżbieta Lechowicz, Kalendarz Domowy Babci Aliny, Kraków, 1990, s. 13)

Za udostępnienie materiałów dziękujemy Iwonie i Łukaszowi.

środa, 21 lipca 2010

Gorrrąco


O piciu wody w upał przypominają nam wszyscy. Irena jak zwykle w takich wypadkach, nie płynie z prądem, ale... skręca. Nawet w warunkach piknikowych namawia do picia z kubków i szklanek, a nie z butelki, bo podobno wygląda to nieestetycznie. E tam!

Nawet na pikniku, na zielonej trawce, ładniej i wygodniej jest pić ze szklanek lub plastykowych kubków. Tu chodzi nie tylko o elegancję i estetykę (bo przy piciu z butelki nikt nie wygląda estetycznie), ale także o higienę. Butelka, którą podnosimy do ust, nie jest czysta. A nieraz się widuje jak najpierw wypija parę łyków dorosły, a potem brudną ręką przeciera szyjkę butelki i podaje dziecku. Wszystkie napoje należy pić, a nie... połykać. Pić spokojnie, bezszmerowo i bez przechylania głowy do tyłu, bo to fatalnie wygląda.

(Dookoła stołu, Warszawa 1981, Watra, s.67)

wtorek, 20 lipca 2010

Butelka w koronie


Tym razem Irena zajmuje się klejeniem. Jesteśmy pewni, że Adam Słodowy sporządzał swego czasu szczegółowe notatki z prac Ireny; inaczej jego reputacja „złotej rączki” ległaby w gruzach!

Ze stopionych w garnuszku (ostrożnie!) połamanych buteleczek po lekach, różne złote rączki robią kwiatki, broszki, dekorują butelki (np. po śmietanie), robiąc z nich wazoniki, naklejają plastykowe kwiatki na pierścień z gąbki i taki wianuszek nakładają na butelki, by z nich na stół nie kapało. Do broszek – też na ciepło – wkleja się agrafkę i jest gotowe zapięcie. Naturalnie, że można tu dodać barwy, nie tylko kształty/

Starym sposobem jest sklejanie rozlatujących się mebli mieszaniną twarogu i cementu. Bierze się 2 łyżki twarogu na 3 łyżki cementu, rozgniata jak ciasto, a gdy masa zaczyna się ściągać, nakłada ją na szpary drewnianych ławek lub krzeseł aż do sklejenia.

(Dom bez tajemnic, Warszawa 1990, s. 179)

Cokolwiek Irena robi, robi z uśmiechem i pogodą ducha. I choć dzisiejszy cytat jest o łyżce twarogu i cementu, zapraszamy do wysłuchania klasycznej piosenki o łyżce cukru. Można nucić pod nosem zamieniając refren na: Just a spoonfool of twaróg makes the medicine go down.



czwartek, 15 lipca 2010

Sezon ogórkowy


Potrzeba matką wynalazku. To wiemy. W dziedzinie innowacyjności możemy przyznać medal Marilyn Monroe za pomysł na upalne dni - mrożenie bielizny w lodówce przed jej założeniem (instrukcja w filmie pt. Słomiany wdowiec), a także (a jakże!) Irenie, za genialnie prostą odpowiedź na pytanie: Jak na pikniku, lub przed samym wyjazdem, bez słoika przygotować pyszne ogórki małosolne?
A tak:

Ogórki są doskonałym warzywem na majówki, wycieczki, dłuższe wyjazdy. Orzeźwiają, zaspokajają pragnienie i nie tuczą. Ale nie wszyscy lubią ogórki świeże, dla niektórych są zbyt ciężkostrawne. Wolą ogórki kiszone, dużo strawniejsze a może i smaczniejsze. Otóż przed wyjazdem można zakisić ogórki - nie w ciężkim słoiku, ale w folii. Torebka foliowa powinna mieć żądaną objętość i być szczelna (trzeba ją wypróbować nalewając wody). Do torebki foliowej można włożyć ogórki już zakiszone , albo też w niej ogórki kisić. Większa torba powinna być z grubszej folii, a na 2-5 ogórków wystarcza torebka po mleku.

Starannie umyte ogórki układamy w niej ciasno i prawie do pełna. Zalewamy wodą z solą (3-5%), dodajemy koper, posiekany ząbek czosnku, kawałek korzenia chrzanu, liście wiśni, czarnej porzeczki i winogron - po 2 sztuki. Górę spinamy spinaczem lub związujemy możliwie szczelnie, tak aby w worku było jak najmniej powietrza. Po 3 dniach stania w temperaturze pokojowej, ogórki mogą być już małosolne, a po 10-14 dniach będą kiszone.

Przy okazji wspominamy, że w świeżym ogórku, jak w wazoniku, można świetnie przewozić cięte kwiaty.

(Kuchnia pod chmurką, Warszawa 1988, Wydawnictwo PTTK „Kraj”, ss.83-84)

Poniżej trailer wspomnianego już filmu Słomiany wdowiec (1955, reż. Billy Wilder), w którym znajdziecie mnóstwo sposobów na ochłodę w upalne lato.

wtorek, 13 lipca 2010

Apetyt na czereśnie


W te gorące dni, absolutnie nie chcemy nikogo zachęcać do smażenia konfitur i pocenia się nad kuchenką. Mimo to, proponujemy "przetwór" (jakby powiedziała Irena) nietradycyjny, który przypomni nam upalny lipiec w listopadowy wieczór. Dziś wzrok Ireny kieruje się w stronę czereśni. Podany przepis pochodzi z książki Słońce w słoikach - biblii domowego przetwórstwa.
Uwaga! W owej książce Irena korzysta z niszowej publikacji pod tytułem: Metale ciężkie w jarzynach z krakowskich ogródków działkowych, autorstwa K. Grodzińskiej i B. Goździk.

Wczesne czereśnie są narażone na duże ilości łakomych stad szpaków. Obsiadają najwyższe gałęzie i dziobią najdojrzalsze owoce. Nieraz po jednym dziobnięciu taka czereśnia spada na ziemię, na trawę wokół drzewa. Na działkach bywa, że dróżką przejść nie można, nie rozdeptując owoców.Jeśli są one zdrowe, tylko lekko dziobnięte i świeże, można je zużyć np. na kompot, na owoce we własnym soku albo na sok.

Czereśnie w occie po francusku

3 l czereśni, 1 l octu winnego, białego, 75 dkg cukru, liść laurowy, 2 goździki, kawałek laski cynamonu lub pół łyżeczki sproszkowanego.

Czereśnie umyć, osączyć, usunąć ogonki, włożyć do słoi. Zagotować ocet z cukrem i przyprawami i zalać nimi czereśnie. Jeśli wlejemy wrzący ocet do pełna i natychmiast słoje zamkniemy, a potem włożymy pod kocyk, to można marynaty nie pasteryzować.
Francuzi uważają, że takie czereśnie są znakomite do wieprzowiny i dziczyzny.


(Słońce w słoikach, Warszawa 1988, Watra, ss.148-149)

piątek, 9 lipca 2010

Motodrama


Dziś zajmiemy się tematem drażliwym. Nie, nie będzie to temat poruszany w wielu blogach pt. Dlaczego latem śmierdzi w autobusach. Nie dziś. Kilka cierpkich słów, należy się od Ireny miłośnikom motorów, motocykli i skuterów, szalejącym w ciepłe wieczory po osiedlowych i nie tylko ulicach.

Motocykliści najczęściej przypominają dzieci, które otrzymały np. gwizdek i im donośniej i dłużej gwiżdżą, tym są szczęśliwsze. Toteż jeżdżą na swoich stalowych rumakach z hukiem startując w tempie stu kilometrów na godzinę. Ich miny wskazują , że mogliby jeszcze głośniej i prędzej gdyby tylko chcieli. Gdy spokojni obywatele utrudzeni hałasem uciekają z miasta na łąki, do lasów, do ciszy, goni za nimi piekielna maszyna - motor bez tłumika. Jeśli ci przemęczeni ludzie żywią w sercu krwiożercze instynkty w stosunku do motocyklistów - niech się temu nikt nie dziwi i nie bierze im za złe.
Na szczęście są także przyzwoici miłośnicy sportu motorowego.

(ABC dobrego wychowania, Warszawa 1969, Wiedza Powszechna, s. 165)

Niewątpliwie o przyzwoitych motocyklistach traktuje piosenka, którą prezentujemy poniżej.




wtorek, 6 lipca 2010

Pocztówki znad krawędzi


Pozostając w tematach wakacyjnych radzimy za Ireną, by w pocztówkach, które wysyłamy do przyjaciół i rodziny, zdobyć się na większą finezję niż szablonowy opis hotelowego menu ("posiłki smaczne, dużo mięsa") czy pogody ("słonecznie i bezchmurnie").
Pamiętajmy: Pozdrowienia z Łomży zasyła Jerzy Dąbczak - dobrze brzmią jedynie w filmie!

Widokówki bywają wymowne. Niektórzy ludzie nigdzie nie wyjeżdżają, lecz dostają od innych wiele razy w roku pocztówki - w lecie znad morza, zimą z ośnieżonych gór, jesienią znad jezior albo z zagranicy. Prócz ładnego obrazka- znajdują na nich swój adres i jakże ubogi tekst: "Pozdrowienia od gór ślą Jerzy i Zosia". Potem po powrocie - nadawcy tych "pełnych treści słów" upominają się, aby podziękować im za pamięć. Owszem- pamięć była, ale nic więcej. Czyżby piękno przyrody, nie przyniosło tym ludziom żadnych wrażeń, którymi mogliby się podzielić? Jeśli rzeczywiście nie, to raczej nie powinni podróżować.

(ABC dobrego wychowania, Warszawa 1969, Wiedza Powszechna, s. 229)


piątek, 2 lipca 2010

Jesteśmy na wczasach


Prawie weekendowo a dla niektórych już wakacyjnie i urlopowo, przypominamy zalecenia Ireny dotyczące pobytu w domu wczasowym lub pensjonacie.

Tylko ludzie zupełnie niekulturalni niszczą urządzenia w domach wczasowych, hotelach, pensjonatach w których wynajęli pokój. Przecieranie butów serwetką czy firanką, rysowanie podłogi ciężkimi pakami, krojenie chleba na obrusie, wypalanie papierosem dziur w bieliźnie (stołowej czy pościelowej), zatykanie umywalni - oto grzechy główne ludzi "dzikich". Ciekawe co by sądzili o gościach, którzy by w ten sposób zachowywali się w ich mieszkaniu.

(ABC dobrego wychowania, Warszawa 1969, Wiedza Powszechna, s. 190)

W przyjemny, wakacyjny, nie skłaniający do destrukcyjnych zachowań nastrój, niech wprowadzi nas czołówka popularnego w latach 90 -tych serialu Żar tropików (Sweating Bullets 1991 - 1993).