środa, 26 stycznia 2011

Dress for Success


Coraz częściej z niedowierzaniem oglądamy uroczyste gale w polskiej telewizji. Czasem aż oczy bolą patrzeć, tak się nam wzrok przemęcza, kiedy widzimy laureatów prestiżowych nagród - zasłużenie nagrodzonych, ale o zgrozo! W wymiętych koszulach, swetrach, dżinsach, dresach...

Bierzmy przykład z Tiny i Jona! Czytajmy Irenę!

Dostosowanie ubioru do okoliczności jest sprawą taktu. Urzędniczka przychodząca do biura w wydekoltowanej przezroczystej bluzce postępuje niewłaściwie. Jeśli ktoś na pogrzeb ubierze się w suknię bajecznie kolorową, niech się nie zdziwi, że wywoła zgorszenie. Jak nie wypada spacerować po ulicy w kostiumie kąpielowym lub w tym stroju zasiąść do obiadu, tak samo niestosownie jest przechadzać się po plaży w całkowitym ubraniu. 
Wizyta, herbatka z tańcami, imieniny wymagają starannego ubrania. Umalujmy się umiejętnie, odświeżmy, uczeszmy dokładnie włosy, włóżmy klipsy, korale czy co nam tam każe moda; niech nawet na naszej codziennej sukience, jeśli nie mamy innej , będzie widać, że zrobiliśmy wszystko co można, by uczcić miłą uroczystość zetknięcia się z przyjaciółmi i znajomymi. Panowie są ogoleni, uczesani, zakładają ładniejszy krawat, odprasowane spodnie i jeśli posiadają - ciemniejsze ubranie.

(ABC dobrego wychowania, Warszawa 1965, s. 87)

niedziela, 23 stycznia 2011

Nie jedzcie stokrotek, nie skubcie zasłon


Skubanie frędzelków, obgryzanie paznokci, strzelanie palcami, podskakująca noga… Uniwersalny język skołatanych nerwów, z którym należy walczyć za wszelką cenę. Dziś prezentujemy dwie ilustracji z ABC dobrego wychowania, które dokładnie ilustrują niepokojące czynności wykonywane przez wielu z nas mimochodem. Bądźmy czujni! Jeśli nasi bliscy przy najmniejszym kryzysie rzucają się do najbliższej firany, najwyższa pora na ingerencję psychologiczną. A jeśli ona nie pomaga… niektóre stany leczymy farmakologicznie.

piątek, 14 stycznia 2011

Po polsku i po parysku


Nadwątlone karnawałowym szaleństwem ciało, za radą Ireny wzmacniamy pożywną zupą cebulową.

Zupa cebulowa (paryska)

1,5 filiżanki posiekanej cebuli udusić, nie rumieniąc, w 2 łyżkach tłuszczu (oliwa, olej, margaryna, masło) i dodać do 1 l rosołu (np. z koncentratu, jeśli upraszczamy). Przyprawić do smaku solą i pieprzem i gotować 20 min. Wlać łyżkę portweinu lub ciemnego piwa, a jeśli "po polsku" to - śmietany. Gdy zupa ma być specjalnie pożywna, to śmietanę roztrzepujemy z 1 żółtkiem i dodajemy do zupy, ale już nie gotujemy, aby żółtko nie ścięło się w kłaczki. Do zupy paryskiej, zwanej specjałem Paryża,  sprzedawanej na ulicy wprost z kociołka, podaje się grzanki, tj. kromki bułki (przekrojone na połówki) zapieczone z kawałeczkami żółtego, ostrego sera (ementaler, salami), które wrzuca się do talerza. 

 (Bądź zdrów-Smacznego! O odżywczych i leczniczych właściwościach roślin, Warszawa 1985, Watra, s.104)

środa, 12 stycznia 2011

The Social Network


Irena, kobieta na wskroś nowoczesna, z całą pewnością pokochałaby Facebooka równie mocno, jak swego czasu pokochała amerykańskie szauery. Postanowiliśmy, że nie może jej na Facebooku zabraknąć – od dziś ma swoją Facebookową stronę nazwaną za blogiem: „Ja, Irena i Ja”.

Znajdź Irenę na Facebooku!

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Ludzie listy piszą


Sztuka epistolarna – niestety! – obumiera, zaduszona mailami i facebookami. Ale nieustraszone koleżanki Ireny, znane już z tych łamów „E.” i „H.”, instruują jak pisać listy właśnie. Po prawdzie, część zasad się nie zmieniła – a nad Wisłą wciąż zapominamy, że nie odpowiedzieć na maila to tak, jakby nie wyciągnąć ręki w odpowiedzi na powitalny gest…

E. – Na listy i kartki z życzeniami imieninowymi, moim zdaniem, nie potrzeba odpowiadać.

H. – Jak również na pozdrowienia „od gór”.

E. – Na listy prywatne staram się odpisać najdalej w ciągu miesiąca. Przed odpowiedzią czytam listy powtórnie, żeby nie pominąć żadnej sprawy.

H. – Na pewno na każdym umieszczasz datę. Bo są tacy, którzy notorycznie dat unikają. Jaki to kłopot dla czytającego, nie mówiąc już o przyszłych monografiach nadawcy listu.

E. – Można dziś pisać listy na maszynie. List kończymy odpowiednimi grzecznościami i podpisem – odręcznie. Oczywiście cała korespondencja musi być czytelna.

H. – Nie tak jak moja. Kiedy byłam w Paryżu, wypisywałam sążniste, pełne tęsknoty i wrażeń epistoły do rodziny i otrzymałam odpowiedź, iż cieszą się, że wkrótce wracam, bo im te wszystkie rewelacje odczytam.

(Ewa Otwinowska, Halina Kwiatkowska, Damą być… ba!, ss. 62-63)

A jako dowód, że jeden list potrafi zmienić życie, klasyczny film Maxa Ophulsa, List od nieznajomej (1948):

środa, 5 stycznia 2011

Wilczy apetyt


Co prawda do ucztowania pod chmurką jeszcze sporo czasu, ale w rozpoczynającym karnawale z pewnością okazji do zabawy i poczęstunku nie zabraknie. Irena jak zwykle zaleca umiar i rozsądek.

Ile jeść? Przede wszystkim patrzeć, ile jest na półmisku i czy dla reszty gości starczy. Brać śmiesznie mało - nie bardzo wypada, bo można obrazić gospodarzy, nakładać sobie za wiele - jeszcze gorzej, nawet gdyby reszta z półmiska wystarczyła dla wszystkich. Gdy się już nałoży na talerz "góry" jedzenia, a potem nie może się tego zjeść, trudno - trzeba się zmuszać, ale za to ma się nauczkę aby na przyszłość nabierać mniej. 

(Dookoła stołu, Warszawa 1981, Watra, s.102)