środa, 24 lutego 2010

Zielono mi



Jeśli Wasze zimowe potrawy są blade lub jednokolorowe, to znaczy, że nie czytaliście jesiennych porad Ireny. Co najmniej jedna półka w naszym zamrażalniku, powinna być zajęta przez zieleninę (mrożony koperek, natkę pietruszki, szczypiorek), którą Irena otacza bałwochwalczym kultem. Posłuchajmy, jak magiczne pęczki pietruszki wyleczyły pewną panią z anemii. Oddajmy głos Irenie:

Miałam kiedyś taki telefon od nieznajomej pani: Wyleczyła mnie pani z anemii – mówiła- na którą chorowałam od 15 lat, i której wielu lekarzy nie dawało rady.- Ja? – pytam.- A czy my się znamy? Nie ! Ja znam panią z TV. Ale napisała pani w którymś z felietonów, że natka pietruszki może pomóc w leczeniu anemii. Więc jadłam po 3 pęczki dziennie… - Męczennica! – przerywam zdumiona. A ona-„Nie! Bardzo lubię natkę. Jem jak krowa, cały pęczek nieraz gryzę. Nieraz więcej. No i jestem wyleczona”.

(Wenus i atleta, Warszawa 1990, Wydawnictwo Alfa, s. 283)

Podejrzewamy, że Irena wytargałaby za uszy Harrisona Forda za zestaw śniadaniowy jaki przygotował Melanie Griffith w filmie Pracująca dziewczyna (1988, reż. Mike Nichols). Wielki kubek kawy, słodycze i drobne na drożdżówkę?! A gdzie kanapka z sałatą i pomidorem? Ta jedna, chudziutka wiosny nie czyni. Głąba kapuścianego ani śladu, nie mówiąc już o zieleninie. Irena kręci głową z dezaprobatą.

wtorek, 23 lutego 2010

Abrakadabra


Sztuka alchemii nie umarła wraz ze średniowieczem. Dajcie Irenie pipetę, gumową gruszkę, kapilarę i palnik, a wyczaruje mikstury skuteczniejsze od pana propera i bardziej zadziwiające niż pył gwiezdny.

Szkło wodne, czyli roztwór krzemianu sodowego, bywa – wraz z perhydrolem – używane do prania, a samo do konserwowania jaj, do sporządzania niepalnych farb i impregnatów przeciwpożarowych do drewna i kartonu. Szkło wodne jest też silnie alkaliczne i działa żrąco na skórę . Czyli posługujemy się nim ostrożnie i w gumowych rękawiczkach.

(Dom bez tajemnic, Warszawa 1990, s. 176)

A tu (0:00-1:01) efekt specjalny z Pogromców duchów 2 (1988), przy którym – jesteśmy pewni – Irena pracowała osobiście. W gumowych rękawiczkach, rzecz jasna.



sobota, 20 lutego 2010

Guma 2009


Gdzieś w połowie drogi pomiędzy rozdaniem Złotych Globów a Oskarów, nadszedł czas na rozstrzygnięcie konkursu na Gumę i Antygumę 2009 , który ogłosiliśmy w listopadzie zeszłego roku. Po długich i nieburzliwych obradach wybraliśmy zwycięzców.

PRODUKT – URODA – maseczka z kolagenem i świetlikiem (prod. Celia), mydło „Dove”, szampon tatarowo-chmielowy z lini „Barwa ziołowa” (prod. Barwa).

PRODUKT – CZYSTOŚĆ W DOMU – pasta do czyszczenia wanny „Ola” (prod. Barwa), kwasek cytrynowy firmy Rewir - doskonały do usuwania kamienia oraz nalotów wapiennych w łazience i kuchni; sprej do czyszczenia płyt kuchenkowych marki „Filip” (prod. Delko).

PRODUKT SPOŻYWCZY– makarony Lubella, ćwikła Jamar.

OSOBA – OSOBOWOŚĆ MEDIALNA - ZJAWISKO – program "Kurkiewy" w radiu Tok Fm, prowadzony przez Romana Kurkiewicza.

Antygumę 2009 otrzymują drewniane mydelniczki z Ikea jak i serial TVN pt. „Po prostu Majka”.

Na zakończenie tej morderczej rywalizacji, piosenka dla zwycięzców i przegranych - Can't you feel it?; hymn zimowych igrzysk w Calgary 1988.

piątek, 19 lutego 2010

Wenusjanki i Marsjanie


Na życzenie naszych Czytelniczek i Czytelników, prezentujemy wyjątkową książkę „Wenus i atleta”. Cóż to za niezwykła pozycja! Dręczony, najpierw mrozami a potem roztopami, człowiek zdrowieje od razu po przejrzeniu choćby jednego rozdziału. Już wiemy czym przegonić codzienny stres, uzupełnić niedobór żelaza, jak uspokoić drgającą powiekę. Irena jak zwykle w prosty, rzeczowy sposób przekazuje informacje na temat wartości kalorycznych wszelakich produktów spożywczych, właściwości witamin i roli jaką pełnią w organizmie. Co ciekawe, ostatni rozdział książki zatytułowany jest „Problemy z seksem”. W rozdziale tym, Irena wykłada kawę na ławę we właściwym sobie stylu.
Jako, że większość z nas marzy już o wiośnie, w sklepach głaszczemy beżowe trencze i przytulamy się do błękitnych koszul, pomyślmy o wiosennym ciele – szczupłym i zdrowym. Co, jeśli nie możemy zeszczupleć? Irena jest surowa.

Są osoby, które wprawdzie marzą o zrzuceniu wagi, ale nic nie robią aby to nastąpiło. Przy tym tak bardzo kochają jeść, że gdy im się narzuca, czy też same sobie narzucają odchudzający reżim, to są nieszczęśliwe. Gorzej, nieraz wpadają w alkoholizm lub piją mnóstwo czarnej kawy, lub palą papierosy… Więc może już ich otyłość i dobry apetyt są lepsze? Ponadto w starszym wieku zbyt chude panie mają wygląd wiedźmowaty, a i panowie z nogami i ramionami jak patyki - na plaży nie wyglądają zbyt pociągająco. Jak zwykle złoty środek jest najlepszy! Panowie z brzuchami, które uniemożliwiają im oglądanie własnych trzewików są monstrami. Panie, których tłustości się przelewają, ramiona wyglądają jak uda, brzuch wisi niczym ogromna, trzecia pierś a pośladki trzeba rozkładać na dwa fotele też są wprost przerażające.

(Wenus i atleta, Warszawa 1990, Wydawnictwo Alfa, s. 210)

środa, 17 lutego 2010

Władcy much

Jako że za oknem mrozy, na razie nie kłopoczemy się chmarami much i muszek, jakie niechybnie zaatakują nas wiosną… Niemniej już teraz dobrze uzbroić się w trochę lepu i zestaw pacek: licho nie pośpi długo!

Prawdę mówiąc w miastach jest teraz tak mało much, że pierwszą witamy, jako zwiastunkę wiosny, niemal z radością. Później wystarcza nam już plastykowa packa i „Muchozol”.

(…) Jak tępić muchy? Muchy nie są niewinne. Na swoich kosmatych łapkach przenoszą zarazki takich między innymi chorób, jak: gruźlica, tyfus, czerwonka. (…) Nie ma co, trzeba muchy tępić.

(…) W oknach spiżarni, kuchni, a nawet i pokoi warto wstawić siatki nylonowe. Coraz bardziej przyjmuje się też u nas, wzorem krajów południowych i wschodnich, zasłony z wydrążonych patyczków (np. bzu czarnego). Taka zasłona wciąż drży, paciorki wydają cichy chrzęst i owady wolą przez taką zaporę nie przelatywać.

(…) Coraz bardziej zanika wywieszanie nieapetycznych lepów, ale można wieszać wełniane niteczki, maczane w pylistym środku owadobójczym. Nieraz zwilża się szmatkę trującym płynem „Nogos 50” i tę szmatkę wiesza się w sionce, by muchy nie wlatywały chmarami do domu. Podobnie zwilżone szmatki wiesza się w chlewie, oborze, ale tak, by żadne dziecko ani zwierzę szmatki nie mogło dosięgnąć. Dobrym sposobem zapobiegającym rozmnażaniu się much jest zasypywanie fekaliów torfem.

(Dom bez tajemnic, Warszawa 1990, Wydawnictwa „Alfa”, ss. 184–185)

Tu natomiast klasyczna scena z Muchy (1958) Kurta Neumanna, w której mucha woła o pomoc. Nie dajmy się zwieść!



niedziela, 14 lutego 2010

O Walentyno!



W taki dzień jak dzisiejszy, postaramy się nie dodawać lukru. Wybaczcie nam obrazek powyżej. Niech jednak okolicznościowy post wprowadzi trochę zdrowego rozsądku w zagadnienie, jak mówi Irena, „bezpośrednich stosunków pomiędzy ludźmi w różnych formach ich codziennego współżycia”.

W sprawach miłości, tego najpiękniejszego uczucia łączącego kobietę i mężczyznę , trudno coś radzić. Zakochani nie widzą świata poza sobą, a kto im nie sprzyja, jest dla nich wrogiem. Toteż przestrogi doświadczonych przyjaciół i rodziców, że więcej jest wart charakter, dobroć serca, wiedza, pracowitość niż piękne pozory, wykwintne ubrania, harmonijna budowa i uroda, są bardzo prawdziwe choć niechętnie słuchane. Niejednokrotnie zresztą mamy własne spostrzeżenia; dziwimy się, że mogliśmy obdarzyć uczuciem tę śliczną lalkę o regularnych rysach, lecz pustej twarzy, zarozumiałą i bez serca. Lub, że kochaliśmy i poświęcali wszystkie myśli cynikowi, który tylko chciał nas wykorzystać. Z drugiej strony młodzi ludzie nieraz dziś popadają w przesadę. Uważając się za ultranowoczesnych, traktują miłość jako przygodę. Im więcej kochanków czy kochanek tym większy tryumf. Postawa to równie niemoralna jak niemądra.

(ABC dobrego wychowania, Warszawa 1969, Wiedza Powszechna, ss. 99,100)

Na zakończenie proponujemy utwór muzyczny. Dla bardziej wnikliwych Czytelników i Czytelniczek informacja; piosenka w żarliwym wykonaniu Dolly Parton pochodzi z filmu pod znaczącym tytułem The Best Little Whorehouse in Texas (1982, reż. Colin Higgins).

sobota, 13 lutego 2010

Łoś ma nosa


[JW Elżbieta II (Helen Mirren) spotyka jelenia w Królowej (2006) Stephena Frearsa]

Irena nie tylko radzi, poucza, wskazuje – ale i dzieli się swoimi przeżyciami, notuje spostrzeżenia, gromadzi anegdoty. Dziś relacja z bliskiego spotkania z łosiem.

Nie zapomnę mojego spotkania z łosiem. To było w Dolinie Roztoki. Wyszłam raniutko, na mały spacer, po śniegu skrzącym się jak brylanty w słońcu. Cisza byłą zupełna. Na granicy z rezerwatem jest tam rodzaj płotu z bali oraz schodki, aby móc przejść przez to ogrodzenie. Usiadłam na szczycie tych schodków. I nagle – w zupełnej ciszy – usłyszałam czyjś oddech. To łoś stał przy mnie i mnie obwąchiwał. Nie poruszyłam się. Patrzyłam na niego nie bardzo wiedząc, co dalej robić. Widocznie drgnęła mi powieka, albo łoś nie lubi zapachu człowieka, dość że w pewnym momencie odwrócił się i susami zniknął. Podziwiałam, że tak wielkie zwierzę z takimi „rogami-łopatami” – potrafi tak wprost bezszelestnie się poruszać. Potem dowiedziałam się, że łosie należą do szalenie ciekawskich stworzeń.

Jasne, że gdyby było wtedy więcej osób, gdyby były krzyki i rozmowy, śpiewy i pohukiwania, nigdy by do takiego pięknego spotkania nie doszło.

(Kuchnia pod chmurką, Warszawa 1988, Wydawnictwo PTTK „Kraj”, s. 161)

My natomiast spotkajmy się raz jeszcze z kultowym znajomym z lat 90-tych: łosiem, który co tydzień zapraszał nas na Przystanek Alaska:



czwartek, 11 lutego 2010

Szczęśliwi pączków nie liczą



Jeśli dziś stracimy cierpliwość w kolejce do cukierni, jeśli kupione pączki okażą się gumowe i niesmaczne, zawsze możemy zgodnie z wcześniejszą radą Ireny, zjeść głąb z kapusty (zdrowiej!) lub przyrządzić danie tłustoczwartkowe na słono. Irena, miłośniczka kuchni egzotycznej, proponuje potrawę pączkopodobną.

Przepis na sfiryje (popularna potrawa algierska)

Składniki:
4 bułki kajzerki lub 1 bułka paryska
10 dag utartego żółtego sera
Jajko, przyprawy, zielenina (pietruszka)

Przyrządzanie:

Czerstwe bułki namoczyć w wodzie lub mleku. Potem porządnie odcisnąć i wyrobić na ciasto z tartym serem, jajkiem i przyprawami. Formować z niego kuleczki i wrzucać na gorący tłuszcz (np. olej lub ceres)- jak malutkie pączki i obsmażać. Algierczycy jedzą je palcami- bez dodatków, ale można je podawać z sosem pomidorowym, ogórkowym lub innym ostrym. Jeśli smażymy poprawnie, tłuszcz powinien obsmażać, a nie wsiąkać w sfiryje. Wykonanie tej potrawy zajmuje ok. 20 minut.

(Obiad w pół godziny, Warszawa 1978, Watra, s. 166)

wtorek, 9 lutego 2010

Od dziewiątej do piątej


Tydzień pracy ledwie się rozpoczął a w głowie już piątek. Zima drażni i męczy, praca irytuje, brazylijski serial nie cieszy tak jak kiedyś. Wszystkim, którym na głowie siedzi wymagający szef, radzimy zapoznanie się z jak zwykle trzeźwą oceną stanu rzeczy autorstwa Ireny.

Do szefa zgłaszamy się według zwyczajów przyjętych w danej instytucji (na wezwanie sekretarki lub też bez tej formalności). Przy powitaniu czekamy niezależnie od płci, aż szef wyciągnie pierwszy rękę. Siadamy gdy poprosi, aby zająć miejsce. Nie należy jednak się bać, okazywać uniżoności, kłaniać się w pas. Unikajmy jednak nadmiernej pewności siebie. Rozumny zwierzchnik nie lubi ani płaszczenia się, ani wyzywającej postawy. Powinniśmy znać swoją wartość, odpowiadając z godnością, spokojnie, jasno, powściągliwie, bez gadulstwa. Ostre przeciwstawianie się jest równie niezręczne, jak pokorne przytakiwanie wszystkiemu. Po uważnym wysłuchaniu postulatów, jeśli trudno się z nimi zgodzić, mówimy uprzejmie np.: „Daruje pan, panie majstrze (panie inżynierze, dyrektorze), ale mnie się wydaje, że na tę sprawę można spojrzeć jeszcze nieco inaczej…”

(ABC dobrego wychowania, Warszawa 1969, Wiedza Powszechna, s. 142)

Nieprzekonanym podajemy przykład filmowy, jak rozwiązać konflikt ze zwierzchnikiem w bardziej radykalny sposób. Fragment pochodzi z filmu Nine to Five (1980, reż. Colin Higgins).


sobota, 6 lutego 2010

Żażuzi Zsa Zsa


Każdy chce żyć wiecznie, ale nikt nie chce się zestarzeć. Tako rzecze Irena. Dziś urodziny obchodzi Zsa Zsa Gabor - amerykańska aktorka i celebrytka. DZIEWIĘĆDZIESIĄTE TRZECIE! Co zapewnia jej długowieczność? Zsa Zsa mówi: It's Simple Darling! A co mówi Irena?

Są cztery drogi do zdrowia, długiego, twórczego życia i tzw. wiecznej młodości. Ale im doskonalsze są metody badawcze, im bardziej nauka pogłębia temat, tym bardziej się przekonujemy, że z tych czterech dróg najważniejsze jest odżywianie. A jakie są trzy pozostałe? Droga druga to dbałość o nerwy. Następna droga- trzecia- to dbałość o skórę, organ na ogół zaniedbany. Wcale nie jest jakimś płaszczem ochronnym, ale jest funkcjonującym organem. Wykonuje mnóstwo czynności, jak choćby parowanie, oddychanie, wydzielanie, utrzymywanie stałej temperatury ciała. Czwarta droga do wiecznej młodości to ruch na świeżym powietrzu, a więc i dotlenianie.

(Czy wiesz co jesz?, Warszawa,1985, Wydawnictwo Alfa, s.3)

Pani Gabor życzymy długich lat w zdrowiu i w towarzystwie trenerów fitnessu!


piątek, 5 lutego 2010

Dywan dywanowi persem

Za oknem szaro, ale nasze domowe wnętrza możemy rozświetlić na wiele różnych sposobów. Na przykład pozbywając się starej, zszarzałej wykładziny i zastępując ją nowym, pastelowym bądź tęczowym dywanem. Irena doradza:

Wnętrze pozbawione dywanów – nawet jeśli podłogi utrzymane są najpiękniej – sprawia wrażenie chłodnego i nie wykończonego.

Już mały dywanik ratuje sytuację, a duży dywan zasadniczo zmienia charakter wnętrza – pokój wydaje się ciepły i przytulny. Są osoby, które przepadają za dywanami, ale są i takie, które wolą gołe drewno.

Naturalnie, że dywan dywanowi nierówny. Kiedyś słowo „dywan” kojarzyło się z czymś dla wielu niedostępnym, luksusowym, bardzo kosztownym, bo sprowadzanym z Dalekiego Wschodu. Takie dywany do dziś są bardzo drogie i nic dziwnego, bo robione są ręcznie i - nie wymawiając – głównie przez drobne paluszki dziecięce.

Nawet nasze polskie „persy” produkowane np. w Kowarach na wzór dywanów wschodnich, choć od autentycznych o wiele tańsze i tak nie są dostępne dla każdej kieszeni.

(Dom bez tajemnic, Warszawa 1990, s. 45)

My zaś przenieśmy się na chwilę z nadwiślańskiej zimy prosto na Daleki Wschód właśnie, gdzie środkiem podniebnych podróży nie są tanie linie Wizz Aira, ale – dywan wezyra: