
Po zabawie, balu, teatrze, pan, według zwyczaju, odprowadza panią do domu. O tej porze wypada iść pod rękę, gdyż w ciemności pani mogłaby się potknąć. Powinien też zawsze poczekać z nią na otwarcie bramy (ale ona płaci dozorcy), po czym pożegnać się i odejść. Jeśli odwozi ją samochodem, wysiada pierwszy i podaje rękę przy wysiadaniu. Naturalnie, w życiu te sprawy są uproszczone. Gdy mężczyzna mieszka w innym końcu miasta, wystarczy jeśli odprowadzi panią do tramwaju lub znajdzie na jej życzenie taksówkę (ona za nią płaci). Wystawanie wieczorami na ulicach, czułe sceny, szepty po bramach i wszędzie tam gdzie są tzw. miejsca publiczne są niestosowne.
(ABC dobrego wychowania, Warszawa 1969, s.150)
(ABC dobrego wychowania, Warszawa 1969, s.150)
O tym, kto odprowadzi lub odwiezie nas do domu, lepiej pomyśleć dużo wcześniej, o czym przypomina piosenka zespołu The Cars.
dlaczego muszę płacić dozorcy?...
OdpowiedzUsuńOczywistym jest, że panowie po ciemku się nie potykają i waćpanny do domu nie tyle muszą co zobowiązani są odprowadzić, ale jak się na począku kruchej znajomości dogadać, kto kogo do domu odwieźć musi to nie wiem.
OdpowiedzUsuńkiedyś każda "szanująca" się kamienica miala swojego dozorcę np.śp.Popiołka , któremu za fatygę, po godzinach pracy,gdy otwierał komuś bramę dawano zapłatę.Po czym dozorca wiedział kto i kiedy, z kim i w jakim stanie wracał do domu.Od wysokości "fatygi" i statusu powracającego zależała dyskrecja dozorcy, dziś zwanego cieciem.
OdpowiedzUsuń