piątek, 5 lutego 2010

Dywan dywanowi persem

Za oknem szaro, ale nasze domowe wnętrza możemy rozświetlić na wiele różnych sposobów. Na przykład pozbywając się starej, zszarzałej wykładziny i zastępując ją nowym, pastelowym bądź tęczowym dywanem. Irena doradza:

Wnętrze pozbawione dywanów – nawet jeśli podłogi utrzymane są najpiękniej – sprawia wrażenie chłodnego i nie wykończonego.

Już mały dywanik ratuje sytuację, a duży dywan zasadniczo zmienia charakter wnętrza – pokój wydaje się ciepły i przytulny. Są osoby, które przepadają za dywanami, ale są i takie, które wolą gołe drewno.

Naturalnie, że dywan dywanowi nierówny. Kiedyś słowo „dywan” kojarzyło się z czymś dla wielu niedostępnym, luksusowym, bardzo kosztownym, bo sprowadzanym z Dalekiego Wschodu. Takie dywany do dziś są bardzo drogie i nic dziwnego, bo robione są ręcznie i - nie wymawiając – głównie przez drobne paluszki dziecięce.

Nawet nasze polskie „persy” produkowane np. w Kowarach na wzór dywanów wschodnich, choć od autentycznych o wiele tańsze i tak nie są dostępne dla każdej kieszeni.

(Dom bez tajemnic, Warszawa 1990, s. 45)

My zaś przenieśmy się na chwilę z nadwiślańskiej zimy prosto na Daleki Wschód właśnie, gdzie środkiem podniebnych podróży nie są tanie linie Wizz Aira, ale – dywan wezyra:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz