
Niejedna Pani i niejeden Pan Domu znajdą zapewne pod choinką robota kuchennego, malakser, blender, młynek do kawy bądź sokowirówkę. Irena nie potępia podobnych kuchennych pomocy, ale też zachowuje względem nich zdrowy rozsądek i trzeźwy sceptycyzm:
Badania prowadzone nad czasem zużytym przy pracy ręcznej i przy użyciu sprzętu zmechanizowanego niemal zawsze wykazują, że ręcznie jest dłużej, ale… niewiele. Na przykład czas rozdrobnienia marchwi, aby z niej wydobyć sok, trwa tak samo długo, czy będziemy trzeć ją na tarce, czy w robocie (sokowirówce). Grubą marchew np. możemy trzeć na tarce wygodnie, a umieszczenie jej w robocie wymaga dodatkowej pracy – pokrajania w słupki. Bywa, że przy użyciu robota nie przetarte cząstki jarzyn dostają się między pokrywę i tarkę, a potem spadają do rozdrobnionych jarzyn. Trzeba temu zapobiec, czyli przerwać pracę, usuwać nie starte cząstki i tracić mnóstwo czasu. (Przy robocie czeskim takie „awarie” się nie zdarzają). Niemniej roboty oszczędzają nam wysiłku. To one „się męczą” – nie my.
(Dom bez tajemnic, Warszawa 1990, Wydawnictwo Watra, s. 153)
Tymczasem – w duchu zbliżających się Świąt – przypomnijmy bożonarodzeniowego klasyka, czyli Gremliny rozrabiają (1984) Joe Dantego i niekonwencjonalny użytek malaksera i kuchenki mikrofalowej, jaki zaczyna się od pozycji 1:26!
Ta scena z "Gremlinów" faktycznie iście "Gumowska": prawdziwa gospodyni domu, poradzi sobie w każdej, nawet beznadziejnej, sytuacji!
OdpowiedzUsuńCo więcej, myślę że Irena zrobiłaby przy tym znacznie mniej bałaganu, a pozostałości gremlinowe przerobiła na gustowny arras ścienny!
OdpowiedzUsuńMysle, ze to bylo marzeniem Ireny - natrafic w kuchni na tak niespotykana sytuacje i sobie z nia SZAST PRAST poradzic!
OdpowiedzUsuń