
czwartek, 26 listopada 2009
Syreni śpiew

środa, 25 listopada 2009
Obycie ułatwia życie

Czy z własną żoną lub mężem należy codziennie witać się i żegnać? Oczywiście! A gdy mąż cały dzień żony nie widział i wieczorem spotyka ją z koleżanką? W takiej sytuacji powitanie może być nieco ceremonialne z pocałowaniem żony w rękę. A jeśli w pokoju siedzą: matka, teściowa i żona? I jeśli wszystkie trzy są drażliwe, drobiazgowe i przywiązują wagę do kolejności powitań? Najprościej będzie witać je w takiej kolejności w jakiej siedzą czy stoją. Żadna nie powinna czuć się dotknięta. Naczelna bowiem zasada dobrego wychowania brzmi: nie przesadzać!
(Kalendarz Przyjaciółki, Warszawa, 1973, Wydawnictwo Współczesne Prasa, s.102)
wtorek, 24 listopada 2009
Mój piękny panie, raz zobaczony w technikolorze

Może się zdarzyć a zdarza się to zwłaszcza młodym, że upatrzą sobie w lokalu, na ulicy, w tramwaju swój „ideał”, na którego widok serce zaczyna bić żywiej. Jak zbliżyć się do celu, jak poznać ową ukochaną osobę? Najlepiej znaleźć kogoś trzeciego, kto ułatwi zawarcie znajomości. Gdy jednak poszukiwania wspólnego znajomego nie przynoszą żadnych rezultatów, mężczyzna nie może postąpić obcesowo tzn. nie może zaczepiać na ulicy, przysiąść się do stolika itp. Niech się nie dziwi, jeśli w takim wypadku będzie potraktowany jak intruz. Można damę swego serca zaprosić do tańca na dansingu; można pomóc jej się ubrać w teatrze; można zacząć się jej kłaniać, ustąpić miejsca lub nawiązać rozmowę w tramwaju, „prześladować” ciągłymi, niby przypadkowymi spotkaniami.
(ABC dobrego wychowania, Warszawa 1969, Wiedza Powszechna, s. 101)
Moją uwagę zwróciło jednak zdanie:
Młodzież nieraz kocha się w sławnych aktorach, gwiazdach filmowych, pieśniarzach czy pieśniarkach, w sportowcach. Gdyby jednak swoje „ideały” mogła poznać bliżej, jakże często ulegałaby straszliwemu rozczarowaniu.
(ABC dobrego wychowania, Warszawa 1969, Wiedza Powszechna, s. 99)
poniedziałek, 23 listopada 2009
Zębem go!

Dopóki sam nie wybrałem się do Stanów Zjednoczonych, wyznawałem stereotyp o rzekomych okropieństwach tamtejszej kuchni. Nawet jednak Irena wskazuje, że rzeczywistość jest inna:
Kuchnia w Stanach Zjednoczonych ma (…) opinię tak niesmacznej, że przebywający tam smakosze marzą o jak najszybszym opuszczeniu Stanów, aby „wreszcie dobrze zjeść”. Naturalnie, że można i w Ameryce również jadać bardzo smacznie, ale… to kosztuje. W wielkich miastach możliwości są niemal nieograniczone, bo specjaliści z różnych krajów otwierają swoje restauracje, ze wspaniałymi kuchniami, np. chińską, francuską, węgierską, polską, itd.
Trzeba (…) przyznać, że jedzenie – tak w domu, jak i w restauracjach – jest przyrządzane niezwykle higienicznie, nieomal sterylnie i podawane bardzo estetycznie.
(Dookoła stołu, Warszawa 1981, Wydawnictwo Watra, ss. 34, 36.)
Moim największym przełomem kulinarnym było – w 27. roku życia – spróbowanie po raz pierwszy prawdziwego homara. Nie zachwycił, ale smakował bardzo dobrze. Wszystkim Czytelnikom i Czytelniczkom nie polecamy jednak sposobu radzenia sobie z homarem, jaki w tej scenie z filmu Rona Howarda Plusk (1984) wybiera zjawiskowa syrena Daryl Hannah (zob. 5:38-6:11):
sobota, 21 listopada 2009
Podparta szuflada zastąpi stoliczek

Aby przesunąć ciężki mebel, można pod jego nogi podłożyć kawałek słoniny lub połówkę ziemniaka. Na ogół szafa ziemniaka nie rozgniata, a przesuwa się jak na łozach.
(Dom bez tajemnic, Warszawa 1990, Wydawnictwo Alfa, s.73)
A oto stosowna piosenka w genialnym wykonaniu Ireny (a jakże!) Kwiatkowskiej, na wypadek gdyby coś poszło nie tak...
piątek, 20 listopada 2009
Chleba naszego, powszedniego

Poniższy fragment pochodzi z książki pt. Z Ireną Gumowską rozmowy przy stole. Z Ireną rozmawia Wanda Strzałkowska.
WS: W najbardziej racjonalnie prowadzonym gospodarstwie coś zawsze zostaje, zwłaszcza pieczywo. No, dobrze, wiemy, już mówiłyśmy o tym, że można je przechowywać w folii. Świeże jednak lepiej smakuje a wtedy stare się wyrzuca.
IG: To oczywisty grzech i marnotrawstwo! Jest przecież domowy sposób odświeżania pieczywa. Na przykład bułki obficie skropić wodą, owinąć w folię aluminiową i na kilkanaście minut wstawić do piekarnika Będą chrupiące jak dopiero co kupione. Z czerstwych bułek robi się w domu tzw. bułkę tartą, bo ta w kuchni jest nam przecież stale potrzebna. Zamiast kupować gotową, można zemleć pokrajaną w kawałki czerstwą bułkę w specjalnie do tego celu przeznaczonej maszynce albo nawet w zwykłej do mięsa.
(Z Ireną Gumowską rozmowy przy stole, Warszawa, 1990, Watra, s.38)
Przepis na zakwas:
(Bądź zdrów-Smacznego! O odżywczych i leczniczych właściwościach roślin, Warszawa 1985, Watra, s.11)
środa, 18 listopada 2009
Poszukiwany, poszukiwana

Przeglądając ostatnio fora internetowe, kilkakrotnie natknęłam się na pytanie „czy ktoś zna przepis na słynną surówkę piękności?”. Czy ktoś zna? Co za pytanie! Irena zna, a ja chętnie go podam. Rzeczywiście; Irena jest wielką admiratorką otrąb i płatków owsianych, bo owa surówka to mieszanka płatków, owoców, mleka i miodu. Dziś "musli" nikogo nie dziwi, ale jak twierdzi Irena (a ja jej wierzę) w salonach piękności Heleny Rubinstein gdzie podawano surówkę, budziła sensację. Jedzenie ziaren (płatków, otrąb, tłuczonej pszenicy) podobno przedłuża życie. Irena opisuje przypadek amerykańskiego uczonego - prof. Jacksona, który postanowił zerwać z klątwą rodzinną, wg której mężczyźni w rodzinie Jacksonów umierali przed 40. Zmienił dietę - jadł jedynie ziarna, owoce, orzechy, dużo spacerował. Dożył osiemdziesiątki. Kto jednak czytał książkę Ireny pt. Życie bez starości, ten wie jakie były dalsze losy i koniec zdeterminowanego naukowca. Otóż profesor Jackson pewnej zimowej nocy wracając ze spaceru wpadł do przerębla. I taki to był koniec, jak opisuje ów wypadek Irena, z właściwą sobie werwą i przymrużeniem oka. Mimo to surówkę warto robić i warto jeść.
Przepis na 2 porcje. 3-4 łyżki płatków owsianych zalać 6 łyżkami zimnej przegotowanej wody i zostawić na ok. pół godziny, a nawet na noc. Dodać łyżkę miodu, 7-10 posiekanych orzechów laskowych, 6 łyżek mleka lub serka, sok z połowy cytryny, jabłko utarte na tarce i ewentualnie inne owoce rozdrobnione, świeże lub - zimą - mrożone czy z kompotu.
(Bądź zdrów-Smacznego! O odżywczych i leczniczych właściwościach roślin, Warszawa 1985, Watra, s.25)
poniedziałek, 16 listopada 2009
Kuchnia pełna cudów

Gulasz po węgiersku
40 dag mięsa wołowego
Łyżka tłuszczu
1 cebula, ząbek czosnku , 3 papryki
4 ziemniaki
Jajko
10 dag mąki
Sól, papryka w proszku
Mięso pokrajać w kostkę, obrumienić na rozgrzanym oleju, przełożyć do garnka, a na patelni podsmażyć pokrajaną cebulę. Mięso z cebulą zalać wodą (1 szklanka) i gotować. Następnie dodać pokrajane w kostkę ziemniaki i posiekany czosnek. Z mąki i jaja wyrobić dość twarde ciasto, zetrzeć je na zacierki na tarce, dosypać do dania i ugotować. Na końcu włożyć drobno posiekane strąki papryki i przyprawy. Gulasz musi być w smaku bardzo ostry. Nie bójcie się papryki pod żadną postacią. Jest bardzo zdrowa!
(Obiad w pół godziny, Warszawa 1978, Watra, s. 86-87)
Wyszło … dobrze! Trochę zmodyfikowałam przepis (Ireno wybacz!). Zamiast mięsa wołowego użyłam wieprzowego, paprykę dodałam wcześniej niż zacierki, wrzuciłam 2 pokrojone pomidory a całość podsypałam jeszcze pieprzem, chili i odrobiną kminku. Victory!
niedziela, 15 listopada 2009
And the winner is...

Drodzy Czytelnicy!
Z Ireną jest nas troje, ale z Wami - mamy nadzieję - o wiele więcej. Nasz blog istnieje dopiero od miesiąca, ale mądre rady Ireny, jej poczucie humoru, wiedza, przenikliwość i zdrowy rozsądek zachwyciły nas już dawno.
Jakość (skuteczność, trwałość, smak , użyteczność);
Cena (rozsądna, ale adekwatna do jakości).
PRODUKT – URODA (kremy, mydła, maseczki, szampony, etc,)
PRODUKT – CZYSTOŚĆ W DOMU (płyny do mycia naczyń, proszki do prania, etc.)
PRODUKT – ARTYKUŁY SPOŻYWCZE
OSOBA – OSOBOWOŚĆ MEDIALNA (ktoś wyróżniający się poczuciem humoru i zdrowym rozsądkiem)
ZJAWISKO
To samo tyczy się pozostałych kategorii. Wyniki w styczniu 2010 r.
Całuję rączki

Jak całować w rękę, bo ten „cmoknonsens”- jak wspominaliśmy – wciąż się utrzymuje. Jeśli zatem mężczyzna koniecznie chce całować panie w rękę, niech robi to grzecznie. A więc nie „po tysiąc razy”. Nawet dziękując za coś musi zachować umiar. Całowania w rękę na ulicy, na plaży itp. należy raczej unikać. Przy tej czynności mężczyzna powinien się nachylić a kobieta może podnieść rękę nieco wyżej, ale bez przesady- właśnie tylko „nieco”.
Całowanie odbywa się oczywiście „bezszmerowo”, jest raczej muśnięciem ustami (nie brodą!) niż pocałunkiem. Wargi muszą być suche, by nie trzeba było po takim powitaniu dyskretnie wycierać ręki. Nie wolno całować w rękę poprzez stół.
(ABC dobrego wychowania, Warszawa 1969, Wiedza Powszechna, s.78)
A więc całujmy obficie w zaciszu domowym, ale ograniczajmy „cmoki” w sytuacjach oficjalnych. Żeby nie zakończyć smutno, piosenka lekko instruktażowa o przewadze całusów nad bezsensownym gadaniem. Don’t talk, just kiss!
sobota, 14 listopada 2009
Pod płaszczykiem

Zakup odpowiedniego płaszcza, kurtki, palta jak wynika z lektury irenowych rad jest kluczowym momentem w kompletowaniu garderoby i budowaniu swojego stylu. „Okrycie wierzchnie” musi być dobrej jakości, musi łatwo komponować się z resztą posiadanych ubrań, nie może być zbyt ekstrawaganckie, nie może krępować ruchów, musi sprawdzać się w każdej sytuacji no i przede wszystkim musi się nam podobać.
Życzymy zakupu płaszcza doskonałego!
Kto musi liczyć się z pieniędzmi, niech nie kupuje rzucającej się w oczy, ekstrawaganckiej odzieży, lecz porządny, przynajmniej 8-10 lat modny płaszcz, który nada się na wszelkie okazje; suknię skromną, ale elegancką, w której po zmianie kołnierzyka, chusteczki, korali można się wszędzie pokazać: w pracy, na ulicy, u znajomych, w kawiarni.
Szczególnie uważać przy kupnie płaszcza i kostiumu. Tu lepiej wydać więcej, bo w tych rzeczach będziemy chodzić długo i muszą być przystosowane do wszelkich okoliczności. Nieraz mamy tylko jedno palto, dlatego powinno być uniwersalne. Uszyte np. z materiału w kratę może być bardzo piękne, ale noszone codziennie i na każdą okazję zaczyna wreszcie drażnić. Ludzie obdarzeni smakiem, wiedzą że elegancja polega na prostocie. ”Na tej sukni nic nie ma" - mówią przyjaciółki. "I dlatego jest taka wytworna" - odpowiadają ci którzy się na tym znają.
Lepiej mieć niewiele garderoby, ale naprawdę dobrej , niż pełne szafy, przed którymi stajemy w rozpaczy, załamując ręce, bo nie mamy się w co ubrać.
(ABC dobrego wychowania, Warszawa 1969, Wiedza Powszechna, s. 86)
Na zdjęciu Kapitan Jack Harkness (John Barrowman) nieśmiertelny Agent Czasu z serialu Torchwood, w płaszczu, który nie krępuje ruchów, sprawdza się w każdej sytuacji, w każdej epoce.
piątek, 13 listopada 2009
Galerianki

Sięgnijmy do niezawodnych rad Ireny:
Im mniej mamy rzeczy, tym staranniej musimy je dobierać a także baczniejszą uwagę zwracać na gatunek materiału; jeśli jest wysokiej jakości, wiedzmy, że będziemy go nosić bardzo długo, aż do znudzenia. Ale nie będzie się miął, wyciągał, wypychał. Jeżeli jest lichy- szybko zmieni się w "szmatę"; kto wie czy opłaci się wydatek na szycie. Powinniśmy więc szukać tkaniny niezbyt drogiej, ale ładnej i trwałej; przy tym w ostateczności korzystniej jest kupić jedną lepszą niż dużo gorszych. Nasze mamy mawiały "Nie stać nas na tandetę".
(ABC dobrego wychowania, Warszawa 1969, Wiedza Powszechna, s.83)
poniedziałek, 9 listopada 2009
Jak statki na niebie

Dostępność tanich linii lotniczych sprawiła, że w fotelu małego odrzutowca rozsiadamy się równie często (częściej nawet!) niż w fotelu poczciwego PKS-u. We wszystkich podniebnych wojażach niech towarzyszy nam Irena oraz – to już poniżej – papierowa torebka:
W samolocie, jak wszędzie, obowiązują pewne zasady dobrego wychowania.
A więc, gdy podjęliśmy decyzję lotu po raz pierwszy w życiu i nieco się boimy, usiłujmy przezwyciężyć mężnie lęk; uczuć radości czy zachwytu też nie objawiajmy zbyt gwałtownie i krzykliwie. Nawoływania w rodzaju: „Patrzcie, co za cudny widok!”, „Ojej, już lecimy!” nie są stosowne, a dla pozostałych pasażerów mogą być śmieszne, lepiej zatem powstrzymać się od nich.
Również nietaktem jest straszenie innych i opowiadanie o różnych okropnych wypadkach samolotowych, o jakich się słyszało.
(…)
Niektórzy (…) z trudnością znoszą przelot i nie mogą się obejść bez papierowych torebek. Korzystać z nich powinni spokojnie i dyskretnie. Torebkę zużytą oddaje się bez skrępowania stewardessie. Jest ona do tego przyzwyczajona, a najczęściej załatwienie tego w inny sposób, np. wyrzucenie przez okno, jest po prostu niemożliwe.
(ABC dobrego wychowania, Warszawa 1969, Wiedza Powszechna, s. 161)
Dla wszystkich podniebnych podróżników klasyczna scena z filmu Czy leci z nami pilot? (1981):
sobota, 7 listopada 2009
Zazdrość, zielonooki potwór

Irena zna to niedobre uczucie zazdrości (nie tylko o temperaturę w mieszkaniu).
O bezpodstawnej zazdrości nie będziemy mówić. Jak jednak postępuje kulturalny człowiek, gdy jego zazdrość jest uzasadniona? Przede wszystkim stara się opanować swoje uczucie. Czy szlochy, awantury przyniosły kiedykolwiek pozytywne rezultaty? Kto w takich warunkach nieustannie skarży się znajomym na swój los lub docinkami i aluzjami próbuje kompromitować swego partnera, jest nie tylko nietaktowny, ale i niemądry. Ośmiesza bowiem sam siebie i stawia w kłopotliwym położeniu tych, którzy muszą wysłuchiwać jego zwierzeń.
(ABC dobrego wychowania, Warszawa 1969, Wiedza Powszechna, s. 106)
Niektórzy jednak nie potrafią się opanować…
piątek, 6 listopada 2009
Gość w dom

Pani domu zmęczona, zziajana, czerwona jak piwonia od stania nad kuchnią, z rozwianym włosem i ledwie żywa – nie nadaje się do gości. W jej własnym interesie leży takie zaplanowanie uczty, by mogła wypoczęta świeża i pachnąca czystością a nie kuchennymi woniami zasiąść do stołu. A wstawać jak najrzadziej, dyskretnie i tylko w momentach koniecznych.
Powiedzmy jeszcze o tym, co jest najważniejsze w kontaktach z ludźmi, o czym nie wolno zapominać, gdy przyjmujemy gości. A więc serdeczność, życzliwość i szczerość. Owszem zdarza się, że jest bardzo ważne to co dajemy jeść, ale zawsze istotniejsza jest atmosfera, którą potrafimy stworzyć. Dać naszym gościom chwile radości, odpoczynku i zadowolenia. Poprowadzić ciekawą rozmowę, umieć każdego wysłuchać i poświęcić mu swój czas. Niech czuje, że w danej chwili jest dla nas najważniejszą osobą.
(Dookoła stołu, Warszawa 1981, Watra, s. 49, s.145)
Są goście tak mili, że za wszelką cenę chcemy ich zatrzymać. Garść mocnych argumentów znajdziemy w zawsze aktualnej piosence Baby, It’s Cold Outside zwłaszcza, że pogoda za oknem jest adekwatna do tej z piosenki.
czwartek, 5 listopada 2009
Sprzedawca nasz pan

Zastanawiający fragment, w którym Irena wykazuje więcej troski o sprzedawcę (musi zjeść, pracuje „bezinteresownie”), niż o klienta. Co więcej, troszczy się o przymierzane ubrania – pytanie do Czytelników bloga jest następujące: jak i czym możemy „zabrudzić” ubrania w przymierzalni…?
Nie wpadajmy po zakupy tuż przed zamknięciem sklepu lub gdy sprzedawcy chcą iść na obiad.
Jeśli nie zamierzasz niczego kupić, bo np. nie masz pieniędzy, lecz chcesz tylko przyjrzeć się interesującym Cię artykułom, nie udawaj klientki. Nie przymierzaj sukien, kapeluszy czy pantofli. Opuszczając sklep tłumaczysz się wprawdzie przed sprzedawczynią, że niestety żadna z przymierzonych rzeczy Ci nie odpowiada, ale takie wyjście z sytuacji wcale Cię nie ratuje.
Kobieta kulturalna ogląda w takim wypadku wystawy, może też zasięgnąć informacji u sprzedawczyni, nie zabiera jej jednak zbyt wiele czasu ani nie obarcza zbędną pracą. Bierze też pod uwagę fakt, że przymierzając rzeczy zawsze się je trochę mnie lub brudzi; robi to więc tylko wtedy, kiedy rzeczywiście pragnie coś nabyć.
Jeśli nic nie kupiłaś, bo nie znalazłaś tego, co potrzebujesz, nie krępuj się. Powiedz: „Bardzo przepraszam i serdecznie dziękuję”. Trzeba bowiem podziękować człowiekowi, który bezinteresownie poświęcił Ci swój czas. Nie nadużywaj jego uprzejmości. Inni także czekają na obsłużenie.
(ABC dobrego wychowania, Waraszwa 1969, Wiedza Powszechna, s. 168)
A tutaj klasyczna piosenka na temat targowania się na włoskim targu, „Bargaining” z musicalu Do I Hear a Waltz? Słowa: Stephen Sondheim, muzyka: Richard Rodgers.