piątek, 6 listopada 2009

Gość w dom



Kilka dni temu zamieściliśmy post o tym, jak sprytnie Irena z pomocą zduna pozbywa się przedłużających swój pobyt gości. Ktoś mógłby pomyśleć, że Irena to odludek stroniący od towarzystwa. Nic bardziej błędnego! Sztuce przyjmowania gości, przygotowywania potraw na przyjęcie, dekorowania stołu, podtrzymywania rozmowy poświęcona jest cała książka pt. Dookoła stołu. Są tam rozdziały dotyczące bezszmerowego jedzenia, wydłubywania cielęciny z zębów (ludzka rzecz!), tematów, które warto podejmować przy stole, tematów zakazanych a nawet zagadnieniu kto płaci za taksówkę powrotną i co zrobić gdy gość przeholuje z alkoholem. Na dobry początek rady ogólne:

Pani domu zmęczona, zziajana, czerwona jak piwonia od stania nad kuchnią, z rozwianym włosem i ledwie żywa – nie nadaje się do gości. W jej własnym interesie leży takie zaplanowanie uczty, by mogła wypoczęta świeża i pachnąca czystością a nie kuchennymi woniami zasiąść do stołu. A wstawać jak najrzadziej, dyskretnie i tylko w momentach koniecznych.

Powiedzmy jeszcze o tym, co jest najważniejsze w kontaktach z ludźmi, o czym nie wolno zapominać, gdy przyjmujemy gości. A więc serdeczność, życzliwość i szczerość. Owszem zdarza się, że jest bardzo ważne to co dajemy jeść, ale zawsze istotniejsza jest atmosfera, którą potrafimy stworzyć. Dać naszym gościom chwile radości, odpoczynku i zadowolenia. Poprowadzić ciekawą rozmowę, umieć każdego wysłuchać i poświęcić mu swój czas. Niech czuje, że w danej chwili jest dla nas najważniejszą osobą.

(Dookoła stołu, Warszawa 1981, Watra, s. 49, s.145)

Są goście tak mili, że za wszelką cenę chcemy ich zatrzymać. Garść mocnych argumentów znajdziemy w zawsze aktualnej piosence Baby, It’s Cold Outside zwłaszcza, że pogoda za oknem jest adekwatna do tej z piosenki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz