środa, 25 listopada 2009

Obycie ułatwia życie


Dziś w naszym cyklu z Ireną poprzez świat – światowe maniery w polskim salonie. Zacytowany fragment pochodzi (uwaga!) z artykułu z Kalendarza Przyjaciółki z roku 1973 – pokaźnych rozmiarów przewodnika po życiu codziennym na cały rok. Kalendarz oprócz … kalendarza, zawiera bogaty zbiór porad wszelakich; od przepisów na tort z pieczarek (szampinionów), po receptę jak odświeżyć politurę. Irena występuje tam w nie byle jakim towarzystwie, bo samego Adama Słodowego. Udziela się oczywiście w prawie każdym cyklu tematycznym: diety, urządzanie wnętrz, tępienie pcheł u zwierząt domowych, wyplatanie makram. Jestem przekonana, że z jej energią i lekkim piórem sama zapełniłaby każdą kartkę tej obszernej publikacji. Skupmy się jednak na kwestii, która dla Ireny zawsze i wszędzie jest niezwykle ważna – na dobrym wychowaniu. Oto pytanie arcyciekawe. Jak witać się z żoną lub mężem?

Czy z własną żoną lub mężem należy codziennie witać się i żegnać? Oczywiście! A gdy mąż cały dzień żony nie widział i wieczorem spotyka ją z koleżanką? W takiej sytuacji powitanie może być nieco ceremonialne z pocałowaniem żony w rękę. A jeśli w pokoju siedzą: matka, teściowa i żona? I jeśli wszystkie trzy są drażliwe, drobiazgowe i przywiązują wagę do kolejności powitań? Najprościej będzie witać je w takiej kolejności w jakiej siedzą czy stoją. Żadna nie powinna czuć się dotknięta. Naczelna bowiem zasada dobrego wychowania brzmi: nie przesadzać!

(Kalendarz Przyjaciółki, Warszawa, 1973, Wydawnictwo Współczesne Prasa, s.102)


1 komentarz:

  1. I w "Wojnie domowej" małżeństwa tak się zachowują - Rudzki Kwiatkowską w rękę bucha aż miło!
    A co do fuzji Gumowska-Słodowy: przed Muzeum Techniki w Wawie stoi nader praktyczna Syrenka z biustem ze starego odkurzacza (jednemu Ja zaraz wysyłam zdjęcie)!

    OdpowiedzUsuń