poniedziałek, 16 listopada 2009

Kuchnia pełna cudów


Przyznam, że w dniu w którym kupiłam książkę Ireny pt. Obiad w pół godziny i po przejrzeniu odkryłam przepis na „kotlety z wymienia”, odłożyłam ją na półkę na kilka tygodni. No, ale skoro powiedziało się A… Książka jest pełna przepisów na szybkie zestawy obiadowe na każdą porę roku, składające się z tradycyjnych 2 dań oraz obowiązkowo deseru. Każdy zestaw ma skrupulatnie wyliczone minuty potrzebne do przygotowania potrawy oraz wartości kaloryczne. Niektóre fragmenty mogą śmieszyć np. uwielbienie Ireny dla parówek, niektóre są naprawdę inspirujące jak zmiksowane pomidory z puszki - zagotowane, doprawione ziołami, solą, pieprzem, podane z ryżem (pycha). Przygotowanie tych dań jest naprawdę banalnie proste i szybkie, a smakują sto razy lepiej niż zupy Vifon… Kiedy dotarłam do przepisu na gulasz węgierski (jestem przekonana, że Irena wtargnęła do kuchni w jakiejś węgierskiej restauracji, podczas zagranicznej wycieczki ze swoim ukochanym Orbisem) postanowiłam przeprowadzić eksperyment jak Julie Powell. Raz kozie śmierć. Ugotuję to!

Gulasz po węgiersku

40 dag mięsa wołowego

Łyżka tłuszczu
1 cebula, ząbek czosnku , 3 papryki
4 ziemniaki
Jajko
10 dag mąki
Sól, papryka w proszku

Mięso pokrajać w kostkę, obrumienić na rozgrzanym oleju, przełożyć do garnka, a na patelni podsmażyć pokrajaną cebulę. Mięso z cebulą zalać wodą (1 szklanka) i gotować. Następnie dodać pokrajane w kostkę ziemniaki i posiekany czosnek. Z mąki i jaja wyrobić dość twarde ciasto, zetrzeć je na zacierki na tarce, dosypać do dania i ugotować. Na końcu włożyć drobno posiekane strąki papryki i przyprawy. Gulasz musi być w smaku bardzo ostry. Nie bójcie się papryki pod żadną postacią. Jest bardzo zdrowa!


(Obiad w pół godziny, Warszawa 1978, Watra, s. 86-87)

Wyszło … dobrze! Trochę zmodyfikowałam przepis (Ireno wybacz!). Zamiast mięsa wołowego użyłam wieprzowego, paprykę dodałam wcześniej niż zacierki, wrzuciłam 2 pokrojone pomidory a całość podsypałam jeszcze pieprzem, chili i odrobiną kminku. Victory!


4 komentarze:

  1. Gulasz z wymienia przypomniał mi słynne wymiączko z Cieszyna u Chmielewskiej, bodajże w "Bocznych drogach" uwiecznione. A że autorka (o prawdziwym imieniu, a jakże, Irena!) wykorzystała zdarzenie autentyczne, jak zwykle, a następnie opowiedziała o tym Polskiemu Radiu, przyjaciółkę, właścicielkę przepisu, pytano: "To pani jest ta Wiśniewska od cycka?".

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo bym chciała Droga Redakcjo, uzyskać przepis Pani Ireny na nalewkę z derenia.Ponoć rewelacyjna na chłodne ,szare dni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę, miałam wołowinę dwa dni temu i zrobiłam ją...normalnie...ależ strata!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak się złożyło, że miałem okazję ją skosztować, więc myślę, że o żadnej stracie nie może być mowy! co się zaś tyczy przepisu Ireny, gdy pojawiają się zacierki, to ja już padam do nóg i jestem fanem dozgonnym przepisu! proponuję go nazwać "a la Orbis" z szacunku dla pasji turystycznej Ireny.

    OdpowiedzUsuń